Chustonoszenie – porównanie splotu prostego i skośno-krzyżowego

Kilka dni temu trafiła w moje ręce bambusowa chusta firmy Natibaby. W styczniu muszę ją oddać i chodziło o to, żeby do tego czasu podjąć decyzję – czy inwestujemy kilkaset zł i kupujemy własną, lepszą chustę.

Powiem Wam, że po kilku dniach już wiem – kupujemy. A dlaczego?
O tym poniżej:

Porównanie
1. Rodzaj splotu
Nimar – splot prosty (chusta płócienna)

P9290107.JPG

Do czego bym to porównała?
Do poszewki na kołdrę lub poduchę. Idźcie do sypialni i dotknijcie swojej poszewki – taki to jest materiał mniej więcej.

Natibaby – splot skośno-krzyżowy (ale fantazyjny, bardziej skomplikowany, daje efekt rombów)

P9282023.JPG

Do czego bym to porównała?
W dotyku materiał jest wybrzuszony, czuć te romby/sploty. Kojarzy mi się z kapami na łóżko u babci.

2. Wygląd
Nimar – splot prosty (chusta płócienna)

P9272005.JPG

Natibaby – splot skośno-krzyżowy

P9282026.JPG

Wg mnie wizualnie jedna i druga wygląda dobrze. Pierwsza ma ładne paseczki i stonowane kolory, druga jest jednokolorowa i też znajdzie swoich zwolenników. Ale nie o wygląd tu chodzi, ale o… dociąganie

3. Zakładanie
Żeby założyć chustę potrzeba cierpliwego dziecka. W przypadku chusty ze splotem prostym dziecko musi być bardzo cierpliwe, bo bardzo trudno ją naciągnąć (dziecko ma w chuście być prawie nieruchome, nie ma prawa wypadać!) – idźcie do sypialni i spróbujcie naciągnąć poszewkę na poduszki. Powodzenia.

Natomiast ta druga – splot rombowy zakłada się w 15 sekund, dociąganie to jedno, dwa pociągnięcia i chusta jest naciągnięta na dziecku. Splot skośno-krzyżowy bije na głowę splot prosty.

Dodatkowo noszący, który jest obwiązany chustą w pozycji kieszonki ma chustę przewiązaną pod pachami i uwierzcie mi, nie jest to nic przyjemnego mieć naciągnięty do granic możliwości zwykły płócienny materiał pod pachą (otarcia gwarantowane). Problem znika w przypadku chust o splocie skośno-krzyżowym – są miękkie i łatwo się naciągają.

Wygrywa bezsprzecznie splot skośno-krzyżowy.

P9282016.JPG

Wrażenia z chustonoszenia
Jestem zaskoczona tym, że chusta wzbudza aż tak wielkie zainteresowanie otoczenia. W restauracji wiązanie chusty w moim wykonaniu obserwowało kilka zainteresowanych osób, nawet właścicielka przyszła zobaczyć co się dzieje.

Wiązałam chustę  przy znajomych i padło pytanie czy Mały się nie udusi i czy nie lepiej trzymać go na rękach. Moja odpowiedź?
Trzymałam go i nosiłam na rękach przez miesiąc. Szybciej uspokaja się i zasypia w chuście. I nie, nie udusi się.

Kontrowersje wzbudza również to, gdy przyznaję, że używam chusty podczas normalnych domowych czynności: odkurzania, robienia śniadania czy sprzątania. Tu padają różne komentarze. Najczęściej obawy, że się przewrócę, nadzieję dziecko na sztućce (!?), czy obiję go o ściany (!!??). Nie wiem jak nieuważna musiałabym być, żeby tak się stało.
Sporo osób nie wie o pozycji żabki i dziwi się, że dziecko leży tak przytulone, zastanawiają się czy mu wygodnie. Gdyby dziecko źle się czuło – płacz gwarantowany. A moje dziecko w chuście zasypia. To chyba o czymś świadczy.