Perła renesansu w 3 godziny z biegającym dzieckiem w trzydziestostopniowym upale – zapraszam.
Do Zamościa trafiliśmy bez problemu, samochód postawiłam tuż przy Starym Mieście i ruszyliśmy zwiedzać.
1. Stare Miasto – Rynek
Pierwsze co mnie uderzyło to niska zabudowa (w miarę równomierna wysokość budynków), ułożenie ulic i to, że jest kolorowo, ale przebija czerwień podłoża. Doczytałam i okazuje się, że miałam rację. Bernard Morando, architekt, który stworzył plan Zamościa wzorował się na ówczesnych idealnych miastach włoskich. Spacerując miałam wrażenie porządku i czystości – kąty proste (skrzyżowania ulic) i niska zabudowa właśnie to wrażenie potęgowały. Dodatkowo Rynek wielki ma równo 100x100m.
Pierwsze kroki to oczywiście Informacja Turystyczna i zabranie mapek miasta.
2. Kamienice z podcieniami
Cały rynek (oprócz przejścia pod Ratuszem) da się obejść podcieniami. Sklepienia i filary dawały przyjemny cień i bardzo usprawniły nasze zwiedzanie. Przy podcieniach oczywiście stoją kamienice. Idziemy w kierunku tych, które założyciel miasta, Jan Zamoyski, przydzielił Ormianom w XVII wieku.
3. Ratusz i kamienice ormiańskie
Przepiękny ratusz na poniższym zdjęciu góruje nad znajdującymi się po prawej stronie kolorowymi kamienicami ormiańskimi.
Hejnalista gra hejnał na zdjęciu poniżej.
Podeszliśmy bliżej północnej pierzei (pierzeja to ciąg elewacji stojących w szeregu budynków) Rynku Wielkiego i przez chwilę podziwialiśmy wykończenia kamienic. Mieliśmy szczęście, bo zwiedzaliśmy miasto w południe i mogliśmy wysłuchać na żywo hejnału z wieży ratusza.
Ciekawostką jest to, że melodia grana jest tylko w 3 strony świata. Dlaczego?
„nie gra się hejnału w stronę zachodnią, ponieważ według legendy założyciel miasta, hetman Jan Zamoyski, zakazał grać trębaczowi w kierunku Krakowa, czyli ówczesnej siedziby króla Zygmunta III Wazy, którego planów hetman nie popierał.”
Do manierystyczno-barokowego Ratusza prowadzą ogromne, szerokie i wachlarzowe schody. Wieża zegarowa ma 52 metry wysokości. Nad drzwiami wejściowymi widzicie św. Tomasza Apostoła z tarczą (i 3 włóczniami) – stanowi on herb miasta.
4. Verona i mrożony jogurt
Tak polecaliście w komentarzach, że musiałam wstąpić na mrożony jogurt. Niestety o wspomnianych przez Was kulkach nikt nie słyszał, dlatego zostaliśmy przy lekkim deserze. I jak? Dobra przekąska za niecałe 10 zł. Widać, kto się do niej dorwał.
5. Katedra Zamojska – widok z dzwonnicy
Kościół jest renesansowy, dzwonnica z trzema dzwonami późnobarokowa (XVIII wiek). Śmiałkowie mogą się wspiąć na tę ostatnią i podziwiać Zamość z góry.
6. Pomnik Jana Zamoyskiego i Pałac Zamoyskich
Stosunkowo nowy, bo z 2005 roku (400 rocznica śmierci założyciela miasta).
W dłoni widzimy buławę, czyli symbol dostojeństwa wojskowego (broń do rozbijania hełmów i jednocześnie znak bycia hetmanem, a potem marszałkiem kraju). Z tyłu wygląda Pałac Zamoyskich.
7. Brama Lubelska i Twierdza Zamość
Teraz możemy wyobrazić sobie jak kiedyś wyglądało miasto. To była jedna z bram, element twierdzy. Tutaj przebiegała dawna linia murów Zamościa.
Zamoyski w XVI wieku zlecił budowę fortyfikacji, czyli zbudowania obiektów wojskowych do obrony miasta.
Malownicze miasto, kolorowe, czyste, zadbane. Bardzo przyjemne 2 godziny.
8. Rotunda
Pełniła funkcję obronną. Wygląda jak pierścień z wysokimi murami – 9,5m. Okna – funkcja strzelnicy.
Od 1947 znajduje się tu Muzeum Martyrologii Zamojszczyzny. W tym miejscu rozstrzeliwano więźniów w okresie II Wojny Światowej, wokół obiektu są pochowane prochy 45 tyś. osób.
Byliśmy tam krótko, bo takie miejsca robią ogromne wrażenie na wszystkich, a szczególnie na małych dzieciach. Nie wiem jak to jest, ale czują lęk dorosłych i zaczynają być bardzo niespokojne.