Co warto zwiedzić we Wrocławiu w 3 dni?

wpis w: blog, Poza domem | 0

Wybaczcie jakość zdjęć, ale prawie ciągle padało i często nie wiedziałam, czy robię zdjęcie temu, czemu chcę.

Gdzie spaliśmy?
10 minut piechotą od rynku. W hotelu Campanile. O tu:

DSCF5260.JPG

Trafiliśmy na ten hotel na: www.booking.com/(…)wroclawwroc.pl.html…
Hotel ok, pokoje nie były klitkami, obsługa miła, trochę słychać rano tramwaje, ale parking pod hotelem za free, drogie śniadania, ale McDonald za rogiem.

DSCF5255.JPG

Dotarliśmy do Wrocławia w środę 01.05. Zameldowaliśmy się w hotelu, zgarnęliśmy mapę miasta

DSCF5254.JPG

i poszliśmy na rynek a tam dziki tłum – koncert Oddziału Zamkniętego i pełno ludzi z gitarami (bili rekord).

Wcześniej wykupiliśmy jedzeniowy Okazik właśnie na rynku i tak trafiliśmy do Beatki. Zamówiliśmy to, na co mieliśmy kupon – placki ziemniaczane z sosem z mięsem z piersi z kurczaka + cola (9,50zł). Dla mnie jedzenie do zaakceptowania, ale obsługa trochę nie (wyrzucali nas, pomimo, że nie mieli wielu klientów, przynieśli rachunek i dziękowali nie pytając, czy chcemy kolejne piwo).

DSCF4847.JPG

 

DSCF4849.JPG

Zrobiliśmy kółko na rynku i  wysoko nad głowami rzuciła nam się w oczy pewna kładka, o której pisaliście w komentarzach. Idziemy!

DSCF4853.JPG

 

DSCF4871.JPG

Bilety – normalny 4 zł i po raz kolejny obsługa jakaś niemiła (może za dużo ludzi obsługują i stąd ten chłód i brak życzliwości?)

DSCF4854.JPG

I zarzut do Wrocławia – NIGDZIE nie ma porządnych tablic wyjaśniających historię i ciekawostki związane z danym miejscem, a jeżeli są (patrz niżej) to jest to prawie odpadająca kartka A4 przyklejona na taśmę klejącą. No błagam. Często turysta dochodzi do jakiegoś ciekawego miejsca i nie wie, na co trafił.

DSCF4868.JPG

Mieliśmy przewodnik w komórce i wydrukowane Wasze komentarze, więc wiedzieliśmy, że trafiliśmy na Mostek Czarownic w Katedrze św. Marii Magdaleny. Widok świetny, więc jak na początek zwiedzania wejście tu było strzałem w 10. Widzimy z góry rynek i zaczynamy orientować się w topografii miasta. Czytamy ciekawostki o Wrocławiu i idziemy dalej.

DSCF4858.JPG

Po drodze napotykamy na krasnale. Na miejscu dowiedzieliśmy się, że początki krasnalowego szaleństwa związane są z działalnością Pomarańczowej Alternatywy.

DSCF4870.JPG

 

DSCF4873-002.JPG

 

DSCF4878.JPG

 

DSCF4888.JPG

 

DSCF4899.JPG

I tu też aż się prosi o tablicę, wyjaśnienia. Dlaczego Ci ludzie robią zdjęcia jakiemuś lokalowi (z chwytliwym hasłem nad wejściem)? Po pierwsze jest to najstarsza wrocławska karczma – Piwnica Świdnicka w budynku Ratusza, po drugie u góry nad wejściem oprócz napisu są też rzeźby – pijany facet i żona z butem w ręku (nie dziwię się żonie :) ). Podobno przedstawia to walkę postu z karnawałem.

DSCF4884.JPG

 

DSCF4889.JPG

 

DSCF4895.JPG

Ale my nie po piwo, ale po coś słodkiego. I tak trafiliśmy do Czeskiego filmu, gdzie zakręcona obsługa (prawdziwy Czeski film :D ) najpierw nie zrozumiała naszych mężów, a potem podała pyszne ciasta i napoje (dobre, ciepłe kakao).

DSCF4902.JPG

 

DSCF4906.JPG

 

DSCF4911.JPG

 

DSCF4921.JPG

Ostatnim punktem tego dnia był premierowy pokaz wrocławskiej fontanny przy Hali Stulecia. Ekstra pokaz, aż się dziwię, że był darmowy.

DSCF4935.JPG

Tu macie pokaz z yt

Dzień drugi, za oknem ziąb i deszcz. Jesteśmy zmuszeni wybierać zadaszone atrakcje.
2 maja to Dzień Flagi RP, więc nie dziwi nas widok na rynku.

DSCF4958.JPG

Mijamy fontannę piłkarską na placu Wita Stwosza.

DSCF4964.JPG

Pomnik „siedzę na koniu”. Szukałam, ale nie mam pojęcia co upamiętnia ten pomnik/odlew/rzeźba.

DSCF4967.JPG

To zdjęcie pokazuje jak komfortowo zwiedza się miasto w deszczu :) Na placu przed Uniwersytetem natknęliśmy się na Szermierza. Dwie nagie kobiety siedzą i trzymają na barkach mężczyznę ze szpadą. Ciekawostka: podobno szermierz to autoportret autora rzeźby, którego wrocławscy studenci ograli w karciochy do tego stopnia, że został goły i wesoły. No dobrze, ze szpadą :)

DSCF4977.JPG

 

DSCF4979.JPG

Idziemy do Muzeum Uniwesytetu Wrocławskiego. Wybraliśmy dwie sale – Aulę Leopoldyńską i Wieżę Matematyczną.

DSCF5247.JPG

 

DSCF5246.JPG

 

DSCF4988.JPG

Nie powiem, barokowa aula robi kolosalne wrażenie. Warto być przygotowanym i mieć ze sobą opis znajdujących się w niej rzeźb i obrazów – bo inaczej wejdziemy i wyjdziemy niewzruszeni.

DSCF4995.JPG

 

DSCF4996.JPG

 

DSCF5007.JPG

 

DSCF5013.JPG

Kolejne miejsce to wieża matematyczna. Miły Pan każe nam zwrócić uwagę na portrety rektorów i linię 17 południka w podłodze. Przez ponad 100 lat było tutaj obserwatorium astronomiczne.

DSCF5021.JPG

4 panie to: Teologia (trzyma krzyż i księgę), Filozofia (z globusem i cyrklem), Temida (waga szalkowa i papieska tiara) i Medycyna (wężową laska Eskulapa)

DSCF5024.JPG

 

DSCF5026.JPG

 

DSCF5033.JPG

Z 40 metrowej wieży oglądamy Odrę.

DSCF5029.JPG

Wkładamy głowy na plac przed Ossolineum. Budynek jest piękny – to dawny klasztor Krzyżowców z Czerwoną Gwiazdą (jedyny klasztor męski założony przez kobietę!).

DSCF5049.JPG

 

DSCF5050.JPG

 

DSCF5051.JPG

W centrum ogrodu mamy pomnik poety okresu baroku, Angelusa Silesiusa, urodzonego w 1624 roku we Wrocławiu (nagrody literackie Angelusa są wręczane).

DSCF5053.JPG

Wstępujemy do Hali Targowej – początkowow miały powstać 4 takie hale i zastąpić ryneczki. Została jedna. Z zewnątrz wygląda średnio.

DSCF5061.JPG

 

DSCF5059.JPG

 

DSCF5060.JPG

Ale wewnątrz zaczyna się robić ciekawie. Żelbetonowe łuki o rozpiętości 19m i wysokości 20m robią wrażenie.

DSCF5062.JPG

Wrocławianie pewnie od razu wiedzieli, gdzie się kierowaliśmy od początku. Oczywiście, słynna Panorama Racławicka.

DSCF5065.JPG

 

DSCF5067.JPG

I krasnal Kościuszko na koniu.

DSCF5069.JPG

25 zł za bilet – sporo, no ale zobaczymy po obiedzie co to za cudo.

Szybki obiad w Galerii Italiana.

DSCF5099.JPG

Pizza w Capri (pycha, a oliwa jako dodatek ekstra!).

DSCF5073.JPG

I lody w polecanym przez Was Tralalala.

DSCF5100.JPG

I teraz przyszedł czas na Panoramę. Od Pani pilnującej ciszy (serio!) dowiedzieliśmy się, że dziennie w weekendy odwiedza to miejsce ponad 2000 osób (x 25zł normalny bilet, wejście co pół godziny).

DSCF5076.JPG

Oddajemy ubrania do szatni (darmowa) i przechodzimy tunelem do okrągłej sali, gdzie znajduje się obraz olejny (ciekawostki: do namalowania obrazu użyto płótna długości 120 metrów na 15 metrów (z czego przestrzeń malarska ma w sumie długość 114 metrów oraz wysokość 15)).
Wygląda to tak:

DSCF5083.JPG

Mamy kilka minut, żeby się rozejrzeć.

DSCF5090.JPG

Michał prowadzi mnie przed Tadeusza Kościuszkę.

DSCF5087.JPG

I zaczyna się show – z głośników płynie historia miejsca i bitwy, a wycieczka przesuwa się szybko wkoło obrazu.

DSCF5091.JPG

I jak?
Po wyjściu miałam ochotę dać kopniaka w tyłek managerowi tego miejsca. Jak można tak spierniczyć taki potencjał! Po pierwsze – co to za cena – 25 zł (no ok, w cenie jest szatnia i na miejscu dowiadujemy się pokątnie, że z tym biletem wejście do Muzeum Narodowego jest tego dnia a free – co z tego, skoro Muzeum jest do 17, a my mamy pokaz obrazu o 17 :/, najlepiej przybiec rano, kupić bilet, iść do muzeum, a potem przyjść obejrzeć obraz). Po drugie w takim miejscu POWINNI pracować ludzie z pasją, a nie znudzona ekipa i wrzeszczący  przy obrazie facet „nie używać błysku i lampy!”. Po trzecie – co to za przemiał? Pokaz co 30 minut – ludzie biegną, nie nadążają z przejściem, z obejrzeniem obrazu, tłoczą się, z głośnika leci historia, nie ma przerwy, niemiły pan bierze mikrofon i nakładając się na głos mówi „teraz stajemy przy sośnie tam”. Porażka! I na koniec co to z cena? 25 zł? Za 10 można wejść i będzie się podobać. Za 50 zł za parę to przesada – zwłaszcza na polskie warunki. Ścisk, tłok, nieprzyjemna obsługa. Nie! Ratunek dla tego miejsca? Obniżyć kwotę za wejście, zmniejszyć przemiał – nie co pół godziny, ale wejście co godzinę, żeby ludzie powoli mogli oglądać i mój Boże, podświetlić ten obraz jakoś. Głos opowiada o człowieku na koniu, a my mamy takich ludzi 15 i szukaj teraz tego w czapce. Podświetlenie, jakiekolwiek efekty oprócz głosu z tła.

Zmoczeni, zniechęceni i trochę źli wróciliśmy do hotelu, gdzie do późnych godzin wieczornych graliśmy w Fasolki i Mroczne Historie.

Rano, nastawieni pozytywnie do życia (Michała urodziny!) postanawiamy zjeść śniadanie na rynku.

I prawie od razu natrafiamy na sowę (czytałam o niej tutajwww.mmwroclaw.pl/(…)wroclawskie-sowy–cudow–nomina…).

DSCF5144.JPG

Idziemy po mokrym rynku, szukamy. Zdecydowana większość lokali zamknięta albo dość droga.

DSCF5150.JPG

 

DSCF5151-001.JPG

O! To tu jest ta fontanna „Zdrój” (na cześć byłego prezydenta Wrocławia Bogdana Zdrojewskiego)!

DSCF5159.JPG

 

DSCF5162.JPG

Piękny krasnal odwraca uwagę od aury.

DSCF5163.JPG

– Chodź, pójdziemy w stronę hotelu, może po drodze coś znajdziemy.
Zamiast jedzenia znaleźliśmy… 9metrowe krzesło (pl.wikipedia.org/wiki/Krzes%C5%82o_(rze%C5%BAba) ).

DSCF5166.JPG

Tu do furii (co rzadko się zdarza) doprowadził mnie kierowca, który jechał szybko i oblał nas, wygrażałam i próbowałam zapamiętać nr rejestracyjny palanta, ale z nerwów nie byłam w stanie myśleć racjonalnie. Wracamy, musimy się wysuszyć! Nie mogę zachorować, nie mogę być mokra!

Humor poprawili przyjaciele, którzy wpadli do naszego pokoju z gromkim „sto lat” na ustach. Do 14 graliśmy w Cesarskiego kuriera.

Żeby nie stracić całego dnia na siedzeniu wybraliśmy się do Hali Stulecia.

DSCF5179.JPG

 

DSCF5188.JPG

Najpierw wchodzimy do galerii, gdzie pod kopułą oglądamy film o powstaniu hali, jej historię. Fajne!

DSCF5196.JPG

Potem powtórka z filmu, tym razem na ścianach.

DSCF5209.JPG

Jedno z większych zdziwień: kopuła Hali Stulecia ma większą rozpiętość od panteonowej!

DSCF5201.JPG

 

DSCF5203.JPG

Kilka multimedialnych-slajdowych tablic dot. architektury.

DSCF5204.JPG

No i główny punkt programu. Kopuła:

DSCF5215.JPG

 

DSCF5214.JPG

I świetny pokaz laserowy

Co dalej? Jeść!
Idziemy do Pierogarni na Rynku.

DSCF5226.JPG

 

DSCF5223.JPG

Najadamy się do tego stopnia, że dojadamy pierogi jeszcze następnego dnia :)

Dzwoni Pani z naszego zamówionego i wykupionego wcześniej nocnego rejsu Kaczuszką po Odrze (iluminacje zabytków) i z przykrością informuje nas, że poziom Odry się podniósł i nie wypływają. Zaprasza za kilka dni. Dogaduję się, że może jednak jutro, bo jesteśmy turystami i wyjeżdżamy już niedługo. W słuchawce słyszę: zobaczymy, jak będzie jutro z poziomem rzeki.

Po drodze obowiązkowy magnes na lodówkę:

DSCF5248-001.JPG

Lokalne piwo wieczorem, partia gier planszowych i spać.

DSCF5232.JPG

4 maja nareszcie wychodzi słońce! Wymeldowujemy się i przestawiamy samochód na parking przy Hali Targowej.

DSCF5263.JPG

I wchodzimy do najstarszej, zabytkowej części Wrocławia – do Ostrowa Tumskiego. Jest pięknie!

DSCF5266.JPG

 

DSCF5267.JPG

Czy tylko ja zwracam uwagę na jakość szczegółów? Aż się prosi o nową tabliczkę.

DSCF5272.JPG

 

DSCF5293.JPG

 

DSCF5283.JPG

 

DSCF5291.JPG

 

DSCF5287.JPG

 

DSCF5297.JPG

Pomnik św. Jana Nepomucena i gwiazdkowa legenda, którą przekazała Kasia. Święty spowiadał królową Zofię, żonę króla Czech Wacława IV Luksemburskiego. Król Wacław podejrzewał żonę o zdradę i chciał poznać tajemnicę spowiedzi. Jan odmówił i został wrzucony do rzeki Wełtawy. Skąd gwiazdki? Nawiązują one do gwiazd jakie ukazały się na niebie podczas egzekucji męczennika.

DSCF5300.JPG

Wielka i piękna archikatedra św. Jana Chrzciciela.

DSCF5302.JPG

 

DSCF5303.JPG

Za 5 zł wjeżdżamy windą do góry, na wieżę z panem ochroniarzem windy.

DSCF5305.JPG

widok z góry

DSCF5307.JPG

 

DSCF5317.JPG

 

DSCF5323.JPG

 

DSCF5325.JPG

Czas na kolejną legendę. Dotyczy głowy chłopaka w murze archikatedry.

DSCF5329.JPG

Zrobiłam zbliżenie. O co chodzi?
To głowa młodego człowieka z ubogiej rodziny, który zakochał się w córce bogatego bankiera. Ojciec dziewczyny odrzucił jego awanse, a żeby złagodzić odmowę, obiecał rękę córki, jeśli młodzieniec dorobi się odpowiedniego majątku. Tak też się stało — po kilku latach chłopak wrócił do Wrocławia bogaty. Bankier jednak dowiedział się, że majątek zawdzięcza rozbojowi i znów odmówił mu ręki ukochanej. Gniewny młodzian w ataku szału podłożył ogień pod dom bankiera, a następnie wdrapał się na wieżę, chcąc lepiej widzieć swe dzieło. Spotkała go jednak zasłużona kara: mury wieży zacisnęły się wokół jego szyi i pochłonęły go tak, że do dziś wystaje z nich tylko głowa z grymasem przerażenia na twarzy.

DSCF5327.JPG

Jeszcze jedno spojrzenie i idziemy na godzinny rejs Kaczuszką (poziom Odry obniżył się!).

DSCF5330.JPG

Przed Muzeum Narodowym (w środku darmowe toalety) „Alegoria rybołówstwa”. Tutaj opis wroclawnafotografii.pl/(…)alegoriarybolowstwa.php….

DSCF5338.JPG

 

DSCF5340.JPG

Ostatni punkt programu do rejs Kaczuszką.

DSCF5344.JPG

Minęliśmy Most Grunwaldzki i popłynęliśmy oglądać szuwary :)

DSCF5352.JPG

Nigdzie indziej nie można było płynąć, bo najzwyczajniej w świecie nie przepłynęlibyśmy pod mostami. Wygrzewaliśmy się na słońcu i na koniec zrobiliśmy sobie jedno jedyne pamiątkowe zdjęcie.

I tyle jeżeli chodzi o relację z Wrocławia.
Moja rada dla odwiedzających? Wydrukujcie sobie ciekawostki, legendy, trasy, opisy. W przeciwnym razie (jeżeli nie macie przewodnika pasjonata) będziecie się nudzić. Ale to chyba dotyczy każdego miasta.