Od kilku dni czuję jakiś anemiczny spadek sił. Poza badaniami, które pokażą czarno na białym, co się dzieje, chcę pomóc sobie starym sposobem – działając w kuchni.
Na szybko, oprócz zielono-buraczanych koktajli, znalazłam zamrożoną wątróbkę (jak zwykle mama o mnie dba i przewidziała to, że kiedyś może mi się zapas przydać).
Zwykle po prostu podsmażałam wątróbkę obtoczoną w mące, ale teraz nie miałam ochoty na takie suche mięso.
W Moich Smakach Życia, s. 22, listopad 2013 znalazłam przepis na wątróbkę z papryką. Robimy! Zawsze to coś innego.
Wątróbkę wrzucamy na patelnię, na olej.
Pozostałe składniki:
cebula, papryka, majeranek, czerwona papryka słodka, sól, pieprz
Do wątróbki dodajemy pokrojoną cebulę. Smażymy chwilę razem, do zeszklenia cebuli, potem dolewamy połowę szklanki wody. Dusimy 20 minut.
Dodajemy pokrojoną paprykę. Trzymamy wszystko razem na patelni, na małym ogniu 10 minut.
Jak widzicie po oświetleniu wątróbkę robiłam wieczorem, następnego dnia prezentuje się następująco:
I jak?
Smakowało. Wątróbka nie jest moim ulubionym składnikiem dań, ale w obecnej sytuacji jej obecność w jadłospisie może mi tylko pomóc, więc jem czy chcę czy nie. Wersja z papryką była dobra.
Ale nie przebiła tej z białym winem, rodzynkami i jabłkiem.