Podobnie jak w Gotowych na wszystko serial rozpoczyna się zabiciem jednej z głównych bohaterek. Przez 13 odcinków przyglądamy się śledztwu prowadzonemu przez zrozpaczoną matkę chłopaka oskarżonego o popełnienie tego morderstwa (siostra Ugly Betty ).
Bohaterkami serialu są służące z Beverly Hills i ich pracodawcy.
Mamy matkę starającą się za wszelką cenę sprowadzić swojego syna z Meksyku, służącą, która próbuje wychować piękną córkę (również służącą) na dobrego człowieka i kobietę aspirującą do bycia piosenkarką.
Serial nie jest tak zabawny jak Desperate Housewives i ciężko na początku zaakceptować stosunek właścicieli majątków do zatrudnianej latynoskiej służby (to przecież coś zupełnie nieznanego w naszym kraju).
Devious maids rozkręcają się ciekawie, ale zakończenie było wg mnie fatalne, w przedostatnim odcinku odsłonili prawdę i nie było już na co czekać. Finał powinien być przedstawiony z przytupem, ciekawić i zachęcać do drugiego sezonu. A tu fiasko. Zabiła ta osoba. Dziękujemy, to koniec.
Czy oglądać?
Tylko z sentymentu do Gotowych na wszystko i z nadzieją, że drugi sezon będzie lepiej poprowadzony. I zabawniejszy, bo w tym serialu tkwi ogromny, póki co średnio wykorzystany, potencjał.