Mistyfikacja zostawiła ostatnio na moim blogu taki komentarz:
Zajrzałam na stronę z przepisem i odtworzyłam go w domu.
Najpierw trzeba połączyć kostkę rozmiękczonego masła ze szklanką cukru.
Nie używałam miksera (moja domowa psuja zepsuła), tyko łyżki. Mieszałam, aż do połączenia składników w jednolitą masę.
Dodajemy jajko. Mieszamy.
Kolejny krok to mąka, a dokładnie 2,5 szklanki mąki.
Mieszamy wszystko.
Wsypujemy 0,5 łyżeczki soli.
Wsypujemy 0,5 łyżeczki sody oczyszczonej. Mieszamy.
Lubię pieguski z czekoladą i z rodzynkami (nie lubię wersji z orzechami), dlatego pokroiłam czekoladę drobno, a rodzynki zalałam wrzątkiem (po chwili, gdy napęczniały odcedziłam).
Rodzynki i czekoladę dodajemy do ciasta.
Z ciasta robimy kulki, wkładamy do piekarnika i trzymamy, aż będą rumiane (u mnie 25 minut w prodziżu).
I jak?
Pycha! Obdarowałam nimi tyle ludzi i nie słyszałam ani jednej negatywnej opinii. A jeszcze ciepłe są najlepsze, czekoladka płynna, rodzynki gorące. Pycha!
Dzięki za polecenie