Pierwsze zmiany po wizycie u fizjoterapeuty to te związana z aktywnością dziecka w dzień, przede wszystkim z matą edukacyjną. Przyznaję, że wcześniej poobwieszałam ją mnóstwem zabawek (wydawało mi się, że trzeba mu wielu różnych), teraz zabawki zniknęły i lepszym rozwiązaniem, podobno bardziej rozwijającym zdolności chwytania i skupiania się dziecka jest powieszenie na wysokości klatki piersiowej (na środku pałąków) tylko jednej zabawki.
I jak?
Potwierdzam, wcześniej Paweł szybko się nudził na macie, za dużo było bodźców, coś dotknął, wszystko brzęczało, taki chaos. Teraz ma jednego smoka i właśnie widzę jak uderza w niego (w grzechotkę) nogami, po chwili patrzy na lusterko w ogonie lub na zebrę po drugiej stronie lustra.
Druga zmiana to *leżenie na brzuchu*.
Pierwszą zmianą jest to, że mam nie bać się zostawiać go samego (nie asekurować go) na brzuchu (ciężko mi go zostawić, boję się, że upadnie na bok). Podnosi ślicznie główkę i powinien spędzać dużo czasu w tej pozycji. Druga to dać zajęcie dziecku podczas pozycji na brzuchu, czyli można np. poustawiać przed nim zabawki/kę (ale najpierw nią zainteresować).
I jak?
Przyznaję, że to działa. Leży sobie grzecznie i uśmiecha się do lustereczka. Wytrzymuje w tej pozycji 5-10 minut. Cały czas siedzę z nim, bo się boję.
I ostatnia zmiana to już nasza decyzja. Zauważyliśmy, że Gucio uwielbia niby przypadkiem zahaczać o matę dziecka. Gdy siedzę koło Pawła Gucio potrafi niebezpiecznie blisko wskoczyć, machnąć ogonem, przejść pod pałąkami (gdy Paweł leży na macie!), przeszkadza, wchodzi na matę tyłkiem. Żeby nie doszło do nieszczęścia pożyczyliśmy wypróbowane szczebelki od rodziny i od wczoraj siedzimy z Pawłem przy macie (to puste miejsce). Co na to Gucio? Siedzi z nosem w szczeblach i kradnie zabawki + szuka dziur i przeciska się do nas.