Dzisiaj bez boskiego Dejwida (chociaż ja widziałam oryginał).
Za to macie mnie przy cappuccino.
Pyszne lody (byłam wierna mangowym).
I polowanie na zhakowane/shakowane znaki drogowe.
Takie tam przy drzwiach do domu
Prawie selfie z kłamczuszkiem (coś mi chyba ściemniał, że nie ma żony ).
Na poważnie Il Duomo od środka
i z zewnątrz
Jakbyście się zastanawiali, co można robić za 10 euro w ogrodach Boboli, to podpowiadam:
A potem ruszacie w trasę.
Dzisiaj pomimo przeciwnościom losu (opowiem Wam wkrótce), dzielnie stawiłyśmy czoła rzeczywistości. Zwiedziłyśmy wszystko, co zaplanowałyśmy. A na koniec zjadłyśmy pyszną i podobno „właśnie taką jak powinna być włoską” pizzę w pobliskim parku.