Trójka domowników wczoraj przez większość popołudnia i wieczoru przebywała w kuchni (Paweł walczył miotełką, Michał zapełniał kolejne worki, a ja ciełam firankę). Zapewne zastanawiacie się, co robił w tym czasie czwarty domownik.
Pokażę Wam co. Najpierw nam towarzyszył, zjadł jednego latającego mola, a potem machnął ogonem i wypróbowywał swoje posłanie po wypraniu. Patrzył na nas takim wzrokiem.
„Naiwniaki,
i tak sobie bez chemicznych odstraszaczy nie poradzicie”
„Ale próbujcie jak chcecie”.