Przepis pochodzi z kartki z kalendarza Pani domu, dokładnie z tej kartki (która już dużo od czerwca przeżyła, jak widać ).
Przepis odrobinę zmodyfikowałam (nie miałam składników w domu).
Marynata na 2kg pierś z indyka (w nawiasie co zrobiłam z moimi 0,5kg plastrami).
5 posiekanych ząbków czosnku (brak w kuchni, nie dałam) + łyżeczka kulek kolendry (powinny być utłuczone, u mnie częściowo) + 2 listki laurowe (dałam) + łyżeczka pieprzu (dałam szczyptę) + 4 gałązki tymianku (dałam łyżeczkę suszonego) + 2 łyżki octu balsamicznego (dałam) + łyżeczka soli (u mnie szczypta)+ 3 łyżki oleju (dałam łyżkę)
Mięso (indyka – w przepisie stało, żeby pierś byla w kawałku, u mnie są sznycle) nacieramy marynatą i odstawiamy (na 2h).
Wkładamy mięso w naczyniu żaroodornym na 15 minut, 200 stopni do piekarnika. Po tym czasie dolewamy pół szklanki białego wina i w temp. 180 stopni pieczemy 1,5h – to dotyczy wielkiego kawałka piersi z indyka
w przypadku moich plastrów 10 minut w 200 stopniach, podlałam wodą (wina nie miałam) i trzymałam 20 minut w 180 stopniach. Jeżeli trzymałabym dłużej w piekarniku wyjęłabym suche mięso, a nie o to mi chodziło.
Na patelnię, na łyżkę oleju, wrzucamy plastry marchwi (dałam 3 marchewki). Smażymy 5 minut, mieszać trzeba niestety. Pod koniec powinno się wlewać sos z mięsa (było mało, mięso się robiło, nie chciałam kombinować, więc dolałam na patelnię do marchewki 2 łyżki octu balsamicznego i posypałam pieprzem).
W przepisie jeszcze radzili zagęścić marchewkę mąką z małą ilością wody – ja z tego zrezygnowałam.
I jak?
Marchewka w sosie balsamicznym – NIEBO w gębie. Indyk taki sobie, bo suchawy jednak. Muszę kupić rękawy do pieczenia i zacząć robić mięso w rękawach.