Cena jedzenia ze słoiczków i jedzenia miksowanego w domu
Nie korzystam z usług rolników ani sklepów ekologicznych (latem będę miała warzywa od rodziców z działki, teraz niestety nie). Po warzywa i mięso poszłam do Carrefoura. Kupiłam pierś z kurczaka, kilogram marchewek, seler, 2 wielkie pietruszki, brokuły i 3 buraki. Koszt 16,21. Pod koniec parowania wyszło mi 13 obiadów. Koszt obiadku wyniósł mnie ok. 1,25. Koszt sklepowego możecie sprawdzić sami.
Ile obiadków wychodzi?
W czym przechowuję obiady?
Z powyższych warzyw i mięsa wyszło mi 13 obiadków. 2 zostawiłam w lodówce, resztę zamroziłam. Przechowuję je w zwykłych plastikowych pojemnikach. Na pingerze czytałam propozycję, żeby kupić w aptece sterylnie zapakowane pojemniczki na mocz (serio!) i w nich przechowywać. Uważam, że to znakomity pomysł (o ile wcześniej nie były wykorzystane ). Moje pochodzą z Tesco (2,99zł), reszta to stare opakowania plastikowe do żywności.
Przygotowywanie
Postanowiłam przygotować 3 „dania”. Zielone, czerwone i pomarańczowe.
Pierwszy krok to uparowanie wszystkich warzyw i mięsa (robię to razem, mam nadzieję, że można).
Dorzuciłam jeszcze marchewkę.
Paruję pół godziny, potem sprawdzam czy wszystko jest miękkie widelcem, kurczaka na pół i też sprawdzam czy nie jest różowy w środku.
Tajemnica kolorów
Pomarańczowy z marchewką (obrałam po chwili dokładniej)
Zielony z brokułem
Czerwony z buraczkiem
Wszystko pakuję do pojemników, czekam aż wystygnie i wkładam do zimnego.
Co na rozruch?
Przegotowana i ostudzona woda lub mineralna z butelki niegazowana.
A gdzie przyprawy i olej lub masło?
U mnie przypraw póki co nie było żadnych (no dobra, raz zmieliłam kurczaka uparowanego w pokrzywie ), a olej i masło, hmm… wiem, ze wit. ADEK łatwiej rozpuszczają się w tłuszczach, ale na etapie przyrządzania nie dodaję tłuszczu. Jak mi się przypomni doleję łyżeczkę po podgrzaniu.
Moje uwagi
Buraczki u nas niestety nie podeszły Małemu, jeszcze spróbuję raz, ale póki co nie sprawdziły się.
Marchewka nie może długo stać w lodówce, bo robi się niesmaczna i trzeba wyrzucić. Nie rozmrażajcie za dużo, bo się psuje. Lepiej mieć poporcjowane na małe ilości lub mielić na bieżąco.
Niedługo spróbuję wersji z rybą. Co gdy skończą mi się pomysły? Wejdę na stronę gerbera i ściągnę składniki do mieszanki.
Coś czuję, że już niedługo Paweł poje te „miazgi”, jest coraz starszy i powoli przechodzimy na jedzenie mniej zmiksowane.
Czy smakuje?
Wszystkim smakuje. Mam dowód!
Będę wdzięczna za wszystkie uwagi.