Druga kobieta, blogerka, Julie Powell rzeczywiście w rok odtworzyła 524 przepisy z powyższej książki.
Dwie historie w gruncie rzeczy podobnych do siebie kobiet, dużo scen w kuchni i to nie takich pięknych jak z obrazka, ale najzwyklejszych (smarowanie ciasta kremem, nadziewanie kaczki, krojenie cebuli). Uderzyła mnie scena szukania hobby przez młodą Julie, widać było, że nie ma w życiu pasji, czegoś swojego, jej życie opierało się na żmudnej i i niewdzięcznej pracy, wysłuchiwaniu historii koleżanek i nudzie wieczorami. Tak naprawdę to opowieść o marzeniach, szukaniu prawdziwej pasji i o tym, że można zrealizować swoje pomysły pomimo napotykanych trudności.
A wszystko to napisałam, bo oglądając wpadło mi w oko wyrośnięte ciasto czekoladowe i zapragnęłam je zrobić. Szukałam w internecie przepisu Julii Child, ale ludziom nie wyrastają te ciasta, a mi się marzy takie wysokie. *Stąd pytanie do Was: macie przepis na sprawdzone ciasto czekoladowe?*
Była u mnie ostatnio Pani N. i zapomniała zabrać pewnej książki…
Kojarzę, że zachwalała coś czekoladowego, ale jak widać mała rączka wybrała co innego:
Nie pokuszę się o odtworzenie (niczym bohaterka filmu – młoda Julie) wszystkich przepisów z książki Ani Starmach, ale parę wypróbuję. Bo mi się zachciało, film zmotywował do działania! To co? To do kuchni marsz!