Ale tu nie naprawdę nie ma mięsa? – dopytywał małżonek. Ano nie!
Pochodzenie przepisu
Składniki
- jajka – 6 – 5 ugotowanych na twardo i jedno surowe
- sól, pieprz – szczypta
- bułka tarta – łyżka i do obtaczania kotletów
- koperek – łyżka posiekanego (u mnie 3 lyżki)
- szczypiorek – pół łyżki posiekanego (u mnie 3 łyżki)
- ser żółty – 2 plastry starte
- kasza jaglana – 1/3 szklanki (u mnie 100g, woreczek)
- mleko – szklanka (u mnie tak, żeby 2x przykryło kaszę w garnku)
- olej/masło – do smażenia
Jajka ugotować na twardo (ja gotowałam w ten sposób).
Kaszę jaglaną wypłukać kilka razy wodą (wyjąć z woreczka). Odcedzić wodę, zalać kaszę mlekiem, przykryć pokrywką i gotować tak przez 15 minut.
Do miski wrzucić:
- jajka – 5 ugotowanych na twardo i obranych ze skorupek – rozgnieść widelcem, dodać też jedno surowe
- sól, pieprz – szczypta
- bułka tarta – łyżka
- koperek – łyżka posiekanego (u mnie 3 lyżki)
- szczypiorek – pół łyżki posiekanego (u mnie 3 łyżki)
- ser żółty – 2 plastry starte
- kasza jaglana – ugotowana i ostudzona
Wymieszać. Wyszło mi 15 kotletów.
Obtoczyć w bułce tartej i smażyć na maśle/oleju, aż będą rumiane.
I jak?
Przepadły w mgnieniu oka. Domownicy wyrażali zdziwienie, że w kotletach nie ma mięsa, najmłodszy początkowo usuwał zieleninę, potem machnął ręką (w sumie syzyfowa praca, tyle kopru i szczypioru dodałam) i jadł.
Dziwiło mnie, że kasza przeszła, nie była wyczuwalna. Kotleciki smakowały jajkiem i zieleniną.