Kilka lat temu w Gdańsku powstało centrum handlowe – Manhattan. I nastał bum: mnóstwo sklepów i szalony tłum szukający promocji.
Potem ulicę obok wybudowano Galerię Bałtycką i niestety dla tego pierwszego centrum, cały tłum wybiera Galerię i jej sklepy.
Właściciele Manhattanu nie myśleli długo i zdecydowali się przekształcić swój mall w centrum kultury.
Na początku szło opornie. W Manhattanie zagościła na stałe Gdańska Szkoła Artystów, teatr, kręgielnia, restauracje i coś związanego z fitnessem. Mało?
Niedawno otwarto córkę Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Gdańsku.
No i co?
Nudy, pomyślicie. Stara bibliotekarka i książki, czym ona się zachwyca.
Też tak myślałam, do dzisiaj.
Dzisiaj weszliśmy przypadkiem do „biblioteki”.
Dlaczego „biblioteki”?
Bo takiej biblioteki, to ja dawno nie widziałam. Uznałabym bardziej, że jest to „centrum animacji kultury”.
Po pierwsze w bibliotece było mnóstwo ludzi. Głośno rozmawiających ze sobą ludzi. Z ciekawych innowacji, które dojrzeliśmy:
– książki ułożone jak w empiku,
– miejsce do zabawy dla dzieci,
– internet za free i róbta co chceta,
– konsole z grami (gry, gdzie ludzie są kontrolerami ruchu, m.in. Kinect),
– audiobooki,
– e-booki,
– płyty CD,
– cichy pokój dla wymagających,
– gazety na wierzchu – bierzcie i czytajcie,
– zapisy za 1 zł i „Karta do kultury” w ręku, która jest zarówno kartą biblioteczną, ale też kartą uprawniającą do zniżek w wielu miejscach w Trójmieście new.wbpg.org.pl/index.php5?id=2348&m=branch&bid=719,
– atmosfera akceptacji.
Powiem tak – wielkie WOW! Tak właśnie powinno się zachęcać ludzi do czytania książek. Super! Jestem zachwycona tym miejscem.
(stąd tyle wpisów dzisiaj na blogu, mój domowy dzieciak odkrył komiksy w bibliotece )