Jacek polecił mi ten przepis, gdy mówiłam o tym, że lubię sos teriyaki.
Pierś pokroić w kostkę.
Marynata to 1 łyżka oleju sezamowego, 1 łyżka sosu sojowego ciemnego, 1 łyżki sosu sojowego jasnego i 1 łyżeczka przyprawy 5 smaków.
Marynatę wylać na pierś z kurczaka i odstawić na godzinę.
Sos:
2 łyżki mąki ziemniaczanej, 1/2 limonki, skórka z połowy limonki, 1 łyżka sosu sojowego ciemnego, 1 łyżki sosu sojowego jasnego, 2 łyżki sosu teriyaki, kieliszek białej wódki, łyżka octu ryżowego, 2 łyżki miodu.
Wok rozgrzać. Wrzucić na olej posiekane:
1/4 korzenia imbiru,
1/2 papryczki chili (uwaga, zdecydowanie ZA DUŻO! wychodzi ogień, za drugim razem nie dodam papryczki WCALE).
+ kurczak z marynatą
5 minut smażyć
+ sos do podsmażonego kurczaka
trzymamy moment, sos robi się gęsty
I tyle.
I jak?
Ogień jakich mało. Dałam 1/3 papryczki, ale ten diabeł, który wyszedł, to masakra. Tak jedliśmy i cieszyliśmy się, że dziecko spało i nie chciało tego obiadu (nie widzialo go). Może dla fanów kuchni azjatyckiej takie smaki są na porządku dziennym i pozostają na nie niewzruszeni (chodzi o pikantność).
Dla wielbicieli ostrości. Nie mam nawet jak ocenić mojego ukochanego sosu teriyaki, bo papryczka go przysłoniła. W skali szkolnej 2/6, no masakra. Będę powtarzać bez papryczki.