Zostało mi sporo kremu z pieczonych pomidorów.Przejrzałam zapasy i stwierdziłam, że przyszedł czas na lasagne.
Były trzy rzeczy do zrobienia:
– zdobyć makaron do lasagne (na upartego może być jakikolwiek, ale to wtedy nie będzie lasagne
– beszamel
w garnku rozpuścić 2 łyżki masła, dosypać 2 łyżki mąki, mieszać razem, rozpuścić i ciągle mieszając dolewać powoli szklankę mleka, mieszać długo aż zrobi się sos (z 10 minut)
– farsz
2-3 ząbki czosnku wrzucamy na oliwę z oliwek, podsmażamy
do tego mięso mielone i cebula
szklanka kremu z pieczonych pomidorów
sos opcjonalnie (dałam, byłam ciekawa smaku)
greckie przyprawy (wasze ulubione)
Na małym ogniu mięso dusiło się przez 20 minut.
Składamy!
Mam świadomość, że najlepsze byłoby prostokątne naczynie żaroodporne jak u autora przepisu, ale do mojego opiekacza halogenowego prostokąta nie wcisnę. Muszę radzić sobie z okrągłym naczyniem.
Beszamel.
Płaty makaronu (jeżeli nie ma czasu i chcecie szybciej, podgotujcie go trochę, ja dałam suchy).
Mięso. Wiedziałam tutaj, że za dużo, mogłam podzielić na pół (resztę zamrozić), ale wrzuciłam wszystko.
beszamel
ser
makaron
beszamel
i na górę ser
zapiekamy 30 minut 180 stopni
u mnie jak zwykle z góry spieczone, ale dół akurat
Najtrudniejszy etap – odczekać pół godziny zanim pokroisz i potem jeść.
I jak?
Gdy będę robiła następnym razem to: mięsa nie pół kilo, ale 250g. Mniej mięsa – szybciej się zapiecze. Grzanie jest tylko z góry, więc dolny makaron (a najlepiej cały) podgotować, żeby był miękki i dodać właśnie miękki.
Ale… jeżeli macie normalne piekarniki – z 0,5kg mięsa wyjdzie Wam pyszna lasagne. Ta była co prawda lekko spieczona u góry, ale smakowała WYŚMIENICIE. W skali szkolnej – czwórka +.