Ciąg dalszy historii pt. „kupiła cukinię, bo było tanio” u mnie w kuchni.
Przepis znalazłam tutaj:
Rzadko się zdarza, żeby opis był tak przejrzysty, a krok po kroku trafiało do mnie tak bardzo. Pan Tomek ze swoim www.zajadam.pl wędruje do mojej zakładki kulinarnej. Konkret facet!
Wracamy do przepisu.
W garnku na oleju podsmażamy cebulę.
Dorzucamy mięso – boczek i kiełbasa, ilości dowolne, ja lubię, gdy mięsa jest dużo (jeszcze dokroiłam do tego, co widać). Podsmażamy mięso.
Dorzucamy dwie pokrojone papryki. Smażymy.
Dorzucamy dwie puszki pomidorów (lub kilka pomidorów pokrojonych, bez skórki – sparzcie i zdejmijcie skórkę wcześniej).
Przyprawy – papryka + zioła prowansalskie, nie soliłam (bo boczek wędzony), nie pieprzyłam, dorzuciłam za to dużo greckich przypraw, bo lubię
I tyle. Teraz cukinia – dałam dwie (muszę wykorzystać wszystkie). Dusimy wszystko na małym ogniu przez 20-30 minut.
Po tym czasie zawartość garnka wygląda tak. Autor wyjaśniał, że lubi jeść leczo, w którym widać składniki, a nie jedną wielką mieszaninę. Potwierdzam, czuć podczas jedzenia poszczególne składowe.
I jemy.
I jak?
Dobre leczo.