Jestem u mamy w kuchni. Paweł siedzi na moich kolanach i sylabizuje, ja nerwowo klikam te małe guziczki na ekranie, bo mi zmienia wyrazy i odpisuję na firankowy post. Mama robi pankejki, zrobiła też herbatę.
– Pij, jedz, nie pisz.
– Jeszcze tylko jedno zdanie, maaamo!
Mama dokładała pankejki na mój talerz i dokładała. Po chwili patrzy, a kto kradnie puszyste racuszki? Kto niezauważony przez nikogo wrąbał 3 wielkie pankejki? No nie ja.
– Gosia, to nie Ty cały czas jesz?
– No nie, nie ja, kto inny.
I patrzymy wymownie na winnego na moich kolanach. A winny wyciąga rączkę po kolejnego pankejka. Dobrze, że herbatę chociaż matce zostawił.