Po dzisiejszym dniu chyba dołączam do osób miksujących obiadki warzywno-drobiowe dla dzieci.
Myślałam, że będę mogła „pójść na łatwiznę” i po gerberach warzywnych przejdę na mięsno-warzywne. Niestety Paweł nie do końca polubił (mi i Guciowi smakowało) ten typ pożywienia. Gdy dzisiaj odmówił zjedzenia cukinii i indyka, musiałam na szybko kombinować jedzenie dla syna.
Rozmroziłam bulion (woda z rosołu bez kostek, bez przypraw), dodałam 3 marchewki, 1/3 piersi z kurczaka, wszystko ugotowałam.
I zblendowałam*.
Pierwsze przemyślenia i obserwacje?
Widziałam, że smakowało. Danie było bardziej sycące, wychodzi więcej niż słoikowego, taniej, a to, że wiem co jest w środku, to logiczne.
Dużo zostało jeszcze w dzbanku i zapakowałam mieszankę w pojemniki z Tesco (dzięki Mamo!).
A tu macie zupki i przemyślenia Alicji.
* wprowadzę BLW (http://babyledweaning.pl/) i większe kawałki, niezmiażdżone blenderem gdy Paweł będzie siedział i nie będę musiała go trzymać, żeby wybierał