Aby w pełni zrozumieć moje wpis/problem/doświadczenia/przemyślenia zdecydowałam, że muszę pokazać Wam swoje włosy.
Oto i one:
Zdjęcie pokazuje kolor, jaki teraz noszę – czarny (miała być czekolada ). Końcówki przed użyciem jakiegokolwiek oleju były suche i łamały się w najlepsze.
Kilka dni temu nałożyłam po raz pierwszy olej, o ten:
na same końcówki.
Tu wrażenia: http://czytaczka.pinger.pl/m/9938927/pierwsze-wrazenie-po-zastosowaniu-oleju-do-wlosow
Dzisiaj stwierdziłam, że idę na całość. Dosłownie. Nałożyłam olejek na całe włosy, łącznie ze skórą głowy.
Posiedziałam w tłustej czapie włosów 2 godziny i dwukrotnie umyłam włosy szamponem. Wysuszyłam.
I jak wrażenia?
Cholera! Jeszcze lepiej niż poprzednio. Teraz włosy lśnią, są aksamitne w dotyku na całej długości i nie mam wrażenia (gdy olejek był na samych końcówkach też nie miałam) ich obciążania. Cud miód malina!
I z bliska po olejowaniu całej długości włosów, włącznie ze skórą głowy: