Powrót do domu
Przed powrotem ze szpitala postąpiliśmy tak, jak radzą psi behawioryści.
Ja z synem w foteliku czekałam na klatce, mąż wyprowadził psa z domu. Szybko weszliśmy do domu. Po chwili Michał wrócił ze spaceru.
Dlaczego tak?
– żeby zapobiec przyjęciu dziecka przez psa do stada, chodziło o odwrócenie ról, to dziecko wita psa
Jak się udało?
Nie wiem czy się udało. Gucio rzucił się na mnie, ja na Gucia, Paweł był grzeczny, nie płakał. Gucio początkowo nie zauważył dziecka.
Zachowanie psa i reakcja na dziecko
Początkowo Gucio zachowywał się dziwnie. Zmarkotniał, posmutniał, uspokoił się i leżał jak zabity między łóżkiem a łóżeczkiem syna. I tak leżał wiele godzin, aż sprawdzałam czy żyje, próbowałam go zabawiać, ale kontakt był mizerny
Po 2 dniach, akurat gdy karmiłam syna, Gucio podszedł do łóżka. Zobaczyłam jego zainteresowanie i postanowiłam wykorzystać moment. Zachęciłam tego małego tchórza do powąchania stóp Pawła. Wykazywał sporą ciekawość, ale i strach przed nowością.
Następnie złapałam psa na czuwaniu pod łóżeczkiem.
I coś, czego nie robił w życiu. Ma zakaz wskakiwania na łóżko, a ja akurat karmiłam dziecko i nie mogłam go zgonić ani okrzyczeć (bo syn wyczuje moje wzburzenie). Obserwowałam jak pies nas pilnuje, jego postawę i powagę.
Po kilku dniach (przyznam, trochę z przerażeniem) odkryłam, że Gucio jest już mocno zainteresowany nowym domownikiem i obwąchuje właściciela łóżeczka, gdy nie patrzę albo gdy wszyscy podchodzimy do łóżeczka (on też). Wydaje mi się, że czuje pełną pieluchę.
Przez cały czas nas obserwuje, spogląda oczami kota ze Shreka, jest czujny.
A co dla Gucia?
Żeby nie czuł się opuszczony zaprosiłam do niego jego ulubionego gościa – Ciotkę Dorotkę. Wybawiła psa aż miło.
Mój brat chodził z nim wielokrotnie na wybieg, a gdy syn śpi przez kilka minut siedzę z Guciem i przytulamy się jak za starych czasów. Dajemy mu smakołyki, chwalimy.
Staramy się nie odrzucać psa ani na niego nie krzyczeć, gdy szczeka.
Bo przecież to jest członek naszej rodziny, a nie „jakiś tam pies, którego pewnie przypniecie do kaloryfera ze złości”!
Moje małe, kochane chłopaki
