Siedziałam ostatnio u mojej mamy w kuchni i podglądałam ją w akcji. Działała w woku, coś kroiła, dodawała.
– Gosia, myślisz, że z tego zrobi się sos? – zapytała w pewnym momencie.
– A co Ty robisz tak w ogóle? – bo mnie już korciło co mama za chińszczyznę w woku robi.
– Jak to co? Potrawkę z kurczaka. Tata ostatnio przyszedł i zjadł wszystko tak mu smakowało. Okazało się, że wszyscy lubią to danie. A to takie proste i szybkie.
Dwa dni później w mojej kuchni odtworzyłam kroki mamy.
Potrzebujemy: pierś z kurczaka, groszek w zalewie, marchewki i śmietanę. Koniec.
Pierś z kurczaka kroimy jak lubimy.
Mama wrzuciła mięso do woka, to ja też Na łyżkę oleju.
4 marchewki obieramy i ścieramy na tarce.
Dorzucamy do mięsa.
Mieszamy mięso i marchew.
Dodajemy groszek razem z zalewą do woka (moja rada – kupcie jakiś dobry jakościowo groszek, biedronkowy odpada – twardy).
Mieszamy wszystko.
Do kubeczka śmietany 12% dodajemy łyżkę mąki, mieszamy to razem (żeby nie było grudek). Miks mączno-śmietanowy dodajemy do mięsa.
Zostawiamy na 10-15 minut na małym ogniu, od czasu do czasu mieszamy. Chodzi nam o powstanie sosu/redukcję płynów.
Moja mama tu przyprawiała, dodawała ziele angielskie i liść laurowy. Ja wsypałam pieprz i sól.
Jemy z tym, z czym lubimy.
I jak?
Po pierwsze potrawka mojej Mamy oczywiście lepsza (bo więcej miłości i pasji w nią włożyła). Groszek był za twardy, beznadziejny jakościowo, następnym razem kupię lepszy i droższy. Ogólnie danie zniknęło w mgnieniu oka i nie ma po nim śladu – to chyba najlepsze polecenie.