Dorwałam się u Kasi do książki Pascala i Okrasy i zaciekawiło mnie kilka przepisów. To jeden z nich. Schab pod beszamelem – wszystko zapiekane.
Robimy!
Schab solimy i pieprzymy.
Wrzucamy na łyżkę oleju na patelnię.
W czasie gdy schab się podsmaża robimy sos beszamelowy (docelowo pieczarkowo-serowy).
Roztapiamy 20g masła w garnku.
Dosypujemy 20g mąki. Mieszamy mąkę z masłem.
Dolewamy powoli 250ml mleka – cierpliwie mieszamy aż utworzy się sos.
Z patelni zdejmujemy schab (wkładamy do naczynia żaroodpornego) i podsmażamy na niej pieczarki.
Do sosu dosypujemy starty ser/startego sera (biernik czy dopełniacz, niech mi ktoś napisze, proszę) i mieszamy.
Na koniec dodajemy pieczarki.
Naczynie żaroodporne. Na spód schab.
Na schab sos z pieczarkami.
Na górę ser.
Wg autora wkładamy do 160 stopni na 2-5 minut, czyli „aż się zarumieni”. U mnie po 2-5 minut nie działo się nic, więc zostawiłam w spokoju schab pod beszamelem na 25-30 minut w piekarniku.
I jak?
Zjadłam z makaronem, bo niczego nie było w domu Smakowało. Tylko – jeżeli będziecie robić wiedzcie, że sosu beszamelowego wychodzi dużo. Pascal pisze o „rozsmarowaniu sosu po schabie” i wtedy wszystko będzie zapieczone. Mi wyszła warstwa sosu, która zapiekła się z góry, a gdy przyszło do jedzenia i wyciągania schabu z dołu nie było zapieczone już nic – sos płynny. Dajcie go mniej, tylko z wierzchu i wtedy, gdy podczas zapiekania będziecie widzieć schab (wiecie o co mi chodzi?) powinno być lepiej. Póki co danie ok, ale nie szokująco smaczne. Schab pływający w sosie.