Do mojej cotygodniowej porcji seriali (aktualnie: Modern Family, Whitney, Cougar Town, The Office, How I met your mother, 2 broke girls, Go On, Big bang theory, Glee, The Middle, New Girl, The Mentalist) mogę dopisać nowość: *Once upon a time*.
Fabuła.
*Wyobraźcie sobie bohaterów Waszych ulubionych bajek przeniesionych do współczesności.*
Śnieżka i Królewicz pokonali wszystkie trudności, nareszcie mogą być razem i ku uciesze całego królewstwa biorą ślub.
Ceremonię przerywa przybycie Złej Królowej (przepiękna aktorka, a jaka charakteryzacja!). Macocha rzuca klątwę na całe królestwo i zapowiada, że wszyscy obecni na ślubie już wkrótce będą nieszczęśliwi.
Mieszkańcy krainy nie namyślając się długo postanawiają ochronić dziecko Śnieżki i Królewicza – małą Emmę. Mają nadzieję, że po 28 latach Emma przyjdzie im z odsieczą i ponownie zapanuje miłość i pokój.
*To były tylko pierwsze minuty serialu.*
Szybko okazuje się, że żaden z bohaterów nie pamięta swojej przeszłości a do drzwi Emmy puka… jej oddany do adopcji 10letni syn. Chce sprowadzić biologiczna mamę do Storybrooke.
*Plusy serialu:*
– jeżeli ktoś jest dużym dzieckiem (jak ja) i uwielbia: Jasia i Małgosię, Czerwonego Kapturka, Śnieżkę itp. będzie z zapartym tchem śledził losy bohaterów,
– świetny pomysł z życiem tych ludzi we współczesności, poplątane losy pokazane równolegle w świecie bajkowym i realnym,
– piękna Zła Królowa (której trochę współczujemy, gdy poznajemy jej losy)
– przemyślany scenariusz (dobrze, że zakręcony, bo ciężko od razu wpaść na to, kto jest kim, kto jest dobry, a kto zły),
– mega przystojniacy z bajek (nawet jeden pan przypomina mi Arka Angeliki
)
– możliwość poznania nieznanych bajek, np. historii Rumpelstiltskina (po polskupl.wikipedia.org/wiki/Titelitury)
*Minusy serialu:*
– biedna scenografia,
– nie ma zabawnych scen,
– Emma przesadza w tej swojej niewierze (ile można nie wierzyć dziecku),
– gdy ogląda się kilka odcinków pod rząd czuć przesyt treścią (trzeba robić sobie przerwy).
Ciężko było mi ocenić ten serial, mąż podpytywał do czego bym go porównała. Mniej niż Gotowe na wszystko, ale lepiej niż Glee (fabularnie Glee bez piosenek jest słabiutkie).
W tym momencie wyemitowano 14 odcinek (z 22) 2 sezonu.