Ostatnio nie mam ochoty, czasu ani kasy, żeby wydziwiać. Wszystko co robię, robię z torebek-gotowców. Czekałam na przełom i nadszedł.
Podejrzałam na blogu Make life easier przepis na spaghetti. I zrobiłam je wg zamieszczonych tam instrukcji.
Podsmażyłam mięso mielone na rozgrzanej oliwie.
Posypałam tymiankiem i bazylią, a następnie kontynuowałam podsmażanie.
Ciekawa sprawa – zasmażka: rozpuszczamy masło, dodajemy mąkę, potem mieszamy i dosypujemy szczyptę cynamonu.
Na zasmażkę wrzuciłam przecier pomidorowy (dostałam w sklepie zagęszczony sok) i pomidory w puszce. Zestawiłam z ognia.
Na patelni podsmażyłam cebulę.
Teraz wrzucamy do gara z zasmażką i pomidorami cebulę i mięso. I najdziwniejszy krok na koniec – miksowanie mięsa, pomidorów i cebuli blenderem (nie na miazgę, na maleńkie kuleczki).
Gotujemy makaron wg informacji na opakowaniu.
Podajemy makaron polany mięsnym pomidorowym sosem i posypany serem
I jak?
I dobrze. Nawet bardzo dobrze. Nie wpadłam wcześniej na to, żeby mięso zmiksować i często robiły mi się kulki mięsne, nie oblepiały makaronu i jadło się niewygodnie. A teraz już nie
Niby zrobienie takiego spaghetti jest banalnie proste, ale muszę się przyznać, że po raz pierwszy nie robiłam go z torebeczki. I smakowało