Dzień przed pójściem do szpitala (przyp. po fakcie – rodzić) Michał zrobił mi przyjemność i upiekł szarlotkę.
Bazowaliśmy na przepisie z gazety Smaki życia.
Przepis jest stosunkowo prosty. U nas w kuchni wykonanie wyglądało tak:
4 duże jabłka obrano.
I pokrojono.
Do jabłek dosypaliśmy szklankę cukru i całe opakowanie cukru wanilinowego.
Do jabłek z cukrem dosypaliśmy 2,5szkl mąki…
i łyżeczkę proszku do pieczenia.
Kolejny krok to 0,5 szklanki oleju.
I dwa jajka.
Wszystko mieszamy.
Wylewamy do formy i pieczemy w 180 stopniach przez godzinę.
I jak?
Powiem Wam, że wyszło mokre. Nie zakalcowate, ale mokre. Oczywiście zjedliśmy je ze smakiem, ale zastanawiam się, czy o taki efekt autorom przepisu chodziło (często w przepisach biedronkowych są niestety błędy). Następnym razem skorzystam z innego przepisu na szarlotkę i porównam, czy też wyjdzie taka mokra.