Pochodzenie przepisu
Składniki
- mąka pszenna – 200g (dałam 350g)
- masło – 100g
- cukier puder – 50g
- laska wanilii – nie miałam, nie dałam
- jajko – 1
- proszek do pieczenia – 0,5 łyżeczki
- sól – szczypta
- orzechy laskowe – 200g (nie miałam, nie dałam)
- cukier trzcinowy – nie dałam do ciasta
Farsz
- jabłka – kg obranych i pokrojonych
- cytryna – 0,5 szt (nie dałam)
- rodzynki – 50g
- orzechy włoskie – 100g (dałam 2 łyżki wyłuskanych)
- cukier – 120g (dałam 100g)
- żelatyna – 15g
- jajko – sztuka (nie dawałam)
W misce wymieszać (u mnie bez orzechów laskowych) składniki:
- mąka pszenna – 350g
- masło – 100g, pokrojone
- cukier puder – 50g
- jajko – 1
- proszek do pieczenia – 0,5 łyżeczki
- sól – szczypta
Połączyć składniki, uformować kulkę i zawinąć w folię. Włożyć na godzinę do lodówki.
Jabłka obrać, pokroić drobniej.
Rodzynki zalać gorącą wodą.
Cukier (u mnie trzcinowy) rozpuścić na patelni (u mnie w garnku). Gdy się lekko rozpuści dodać jabłka (nie przejmować się, gdy cukier zbije się w kulki). Dolałam tu 20ml wody. Po chwili jabłka puściły sok.
Prażyłam przez 5-6 minut, mieszałam od czasu do czasu.
Pod koniec dodałam namoczone (i odsączone z wody) rodzynki. Żelatynę ropuszczam w ciepłej wodzie i wlałam do jabłek. Wymieszałam. Po zdjęciu z ognia dodałam orzechy wloskie (bez skorupek).
Ciasto podzielić na 2 części. Jedną rozwałkować, ponakłuwać widelcem i ułożyć na papierze do pieczenia. Drugą włożyć do lodówki.
Piec 10-12 minut w 180 st. C.
Na upieczony spód wyłożyć ostudzony farsz. Górę wyłożyć rozwałkowanym ciastem (drugą połówką).
Piekłam długo, w temp. 180 st. Miało być 20 minut, jednak po tym czasie góra się nie przypiekła, więc ciasto trzymałam dłużej w piekarniku.
I jak?
Jak widzicie pominęłam sporo składników z oryginalnego przepisu. Jednak uważam (i wiem, ze moi domownicy takie szarlotki zwyklaki lubią najbardziej), że im więcej jabłek a mniej dodatków do farszu, tym lepiej. Wyszło bardzo słodkie (farsz), rodzynki przyjemnie namoczone (miękkie), ciasto cieniutkie (rozwałkowywanie pomiędzy płatami papieru do pieczenia to dobry pomysł). Chłopaki zachwyceni, ja uradowana. Z tego wszystkiego nie zdążyłam ubić śmietany do podania, bo ciasto… zniknęło.
Jeżeli mało Wam mnie i chcecie obserwować gotowanie w czasie rzeczywistym – zapraszam na snapchat – „goskabab„.