Trylogia Czarnego Maga

wpis w: blog, przeczytane, Salon | 1

Dawno nie czułam się tak jak teraz. Jakby ktoś dał mi obuchem w twarz, zmiażdżył mentalnie, wstrząsnął do głębi

Przez ostatnie kilka dni byłam całkowicie pochłonięta Trylogią Czarnego Maga (do tego stopnia, że zapominałam o jedzeniu, piciu, mężu, psie, sobie…). Wczoraj przeczytałam ostatnią stronę trzeciej części i nie mogę sobie wybić z głowy tej historii. Nie wiem, jakie katusze musieli przeżywać czytelnicy w 2003 roku, gdy nie wiedzieli, że za 6 lat powstanie prequel, a za 7 sequel Trylogii Czarnego Maga. Od wczoraj siedzę i myślę, co zrobiłabym w takiej sytuacji ja, jak postąpiłabym. Tak, siedzę i „gdybam” nad losem fikcyjnych postaci :) Za nic nie chcą mi wyjść z głowy.

DSCF5538.JPG

A wszystko zaczęło się jak zwykle przez pobliską biedrę. Rzucili w promocji Gildię Magów. Co jakiś czas wpadała mi w oko ta okładka, jakiś tajemniczy mag, przyjrzałam się postaci, to kobieta! Biorę!

Spróbuję pisać bez spoilerów, ale może być ciężko.

*Gildia Magów*
Jesteśmy w Kyralii, czyli krainie, w której raz do roku dokonuje się tzw. czystek (coś na kształt wypędzania biedoty). Podczas wspomnianego wydarzenia dochodzi do niespotykanej sytuacji. Jeden z magów dostaje kamieniem w głowę od młodej dziewczyny, Sonei. Co w tym dziwnego? Dotychczas żaden kamień rzucany przez dzieciaki nie przechodził przez bariery otaczające magów.
Zaczyna się szalona pogoń za posiadającą magiczne zdolności kobietą. Dlaczego tak gnają? Bo moc, która uwalnia się sama jest niekontrolowana i zagraża otoczeniu i samej zainteresowanej.

Co mnie uderzyło, to subtelny sposób wprowadzania czytelnika w magiczny świat trylogii. Sonea ma coś z Belli – naiwność, często głupotę i to, że potrzebuje męskiej, opiekuńczej ręki  na ramieniu, żeby działać.

DSCF5540.JPG

*Nowicjuszka*
Druga część była słaba. Przypominała Harrego Pottera lub Zmierzch, gdzie na biologii macali się po rękach. Szkoła, problemy z rówieśnikami, kłopoty z pochodzeniem. Bleh.
Gdyby nie Akkarin ta książka nie miałaby racji bytu.
Wątek homoseksualny trochę na siłę.

Nowicjuszkę czytała mi Joanna Jabłczyńska.

634327548077433794.jpg

foto stąd: www.fakt.pl/Sexy-biust-aktorki-quot-Na-Wspolnej-…
Muszę przyznać, że początkowo irytował mnie jej dziecięcy głos, ale po 20 minutach przywykłam i przy trzeciej części miałam spory dylemat: czytać, czy słuchać. Bo okazało się, że Joanna naprawdę dobrze czyta!

*Wielki mistrz*
Mistrzostwo! Książka jest tak wciągająca, tak dobrze napisana, tak ciekawa, tak urzekająca, że nie znajduję słów, żeby to opisać.

Może napiszę tak: opłaca się przetrzymać drugą część, żeby mieć szansę przeczytać Wielkiego Mistrza. A końcówka miażdży!

lubimyczytac.pl/ksiazka/3958/wielki-mistrz <– czytam wątek i rozumiem tych ludzi doskonale
Dawno żadna książka nie wprowadziła mnie w taki stan.

DSCF5526.JPG

Wiem, że się nienaturalnie podniecam tą trylogią i sama się sobie dziwię. Nie wiem, co w tych książkach takiego jest. Ale to „coś” nie wciągnęło mnie tak mocno nawet w Harrym Potterze. Lekki język, fantastyczny kobiecy świat, tajemniczy potężny mężczyzna, miłość, pożądanie, nienawiść, magia.
To z jednej strony. Ale z drugiej to wszystko jest takie dziecięce, urocze, naiwne, szalone, jednowątkowe i GŁUPIE. Problemy dorosłych w dziecięcym sosie.

Zagłębiając się w lekturze czułam się jakbym znowu miała 16 lat. Zwariowałam na punkcie tej trylogii, nie chce mi wyjść z głowy.  I już kupuję kolejną część! Muszę się dowiedzieć, co się stało z moimi bohaterami.