Mięso w dość nietypowej marynacie.
Pochodzenie przepisu
dodatek do GW, majówka z gazetą, s. 7 – coxa de frango
Składniki
- udka – kilkanaście sztuk (dałam kilka)
- piwo – 150ml
- olej – 150ml (dałam mniej, ok. 50ml)
- czosnek – 7 ząbków (dałam 4 skoro zmniejszyłam ilość oleju)
- cytryna– 1
- liście laurowe – 3
- szczypiorek – 2 garście pokrojonego
- natka pietruszki – pół pęczka
- pieprz, sól – duża szczypta
- słodka papryka w proszku – do posypania
Mięso natrzeć solą, pieprzem i słodką papryką w proszku. Dodać listki laurowe. Udka polać piwem.
Zmiksować olej (dałam mniej niż w przepisie – kieliszek, 50ml) z 4 ząbkami czosnku, wlać do mięsa.
Pokroić/posiekać szczypiorek i natkę – dodać do mięsa. Wlać sok z 1 cytryny. Przykryć i odstawić na 6 godzin do lodówki.
Po 6 godzinach sos jakby trochę zgęstniał.
Pieczemy w temp. 170 stopni 30-40 minut.
I jak?
Szybka (szybko robi się marynatę) i dość ciekawa (z uwagi na piwo) propozycja. Pieczone udka średnio smakowały Michałowi (nie jest w stanie wyjaśnić, co było nie tak), a to głównie z myślą o nim je przygotowałam. Autorzy polecają wypróbować pieczenie na grillu bez marynaty, kto wie, może to lepszy pomysł niż wersja w naczyniu żaroodpornym.