W nocy Paweł się zbudził. Przychodzę, uspokajam, przytulam. Nic nie dają te czynności. Podnoszę, przytulam do serca, dziecko się uspokaja. Noszę chwilę, bo mi ciężko (nie w nosidle od niedawna jest już po chwili ciężko, z nosidłem daję radę). Mijam lustro i dopiero dostrzegam to jak mój syn urósł, jak nagle wydłużyły się nogi, jak zmężniał i przybrał na wadze. Jaki już jest duży ten mój maleńki synuś.