W Moich smakach życia znalazłam przepis na zapiekane klosy z kurczaka. Pierś miałam, potrzebowałam mielonej wersji, więc zmieliłam mięso w blenderze. To chyba był mój pierwszy błąd, bo powinnam mieć mięso zmielone w maszynce.
Do tego kilka łyżek bułki tartej.
Sól, pieprz (dajcie naprawdę dużo, moje klopsy wyszły bez smaku, za mało dałam przypraw, aż się prosiło o coś zielonego do środka, no nie pomyślałam, że mięso moze wyjść tak bez smaku), dlatego dajcie dużo przypraw.
Z mięsa robimy kulki i zapiekamy w piekarniku aż się przyrumienią.
Wstawiamy makaron (jak w instrukcji) spaghetti.
Robimy sos.
składniki: cebula, czosnek, coś pomidorowego (pomidory, passata, przecier), zielone zioła, papryka słodka
Cebulę podsmażamy na łyżce oleju.
Dorzucamy czosnek
+ łyżeczka papryki
+ łyżeczka zielonego (u mnie greckie przyprawy)
+ coś pomidorowego
Do sosu dorzucamy mięso. Trzymamy razem przez kilka minut.
+ makaron/ mieszamy
Przekładamy mięso z makaronem do naczynia żaroodpornego.
Gdzieniegdzie wciskamy mozzarellę (pokrojoną) i zapiekamy.
I jak?
Słabiutko. Dwa błędy zrobiłam – jeden to za mało przypraw dodanych do mięsa (klopsy były mdłe, nijakie, bez smaku, pierś z kurczaka się zwarła i stanowiła jedną kulkę, zapieczcie kulkę z piersi i będziecie wiedzieć jaki to smak, sos pomidorowy nie zdołał przedrzeć się do mięsa i nadać mu pomidorowy smak) i dwa: chyba mięso jednak naprawdę powinno się zmielić w maszynce, wtedy „oddychałoby” (mogę bredzić, głośno myślę), a nie tak zwarło w klopsy. Dla mnie danie mocno nijakie, tu pieczenie, tam smażenie, jeszcze gdzieś pomiędzy makaron. Za dużo czynności, efekt mizerny. Nie. 3-/6. Nawet ciągnący ser nie uratował tej potrawy.