Brrrr, ale zimno! A żeby się rozgrzać zrobiłam dzisiaj polecaną mi w pracy zupę tajską.
Wydaje mi się (a wręcz mam pewność), że z prawdziwą tajską zupą ta potrawa ma niewiele wspólnego. Dlatego nazwałam ją szybką zupą zimową i jako taką gorąco polecam.
Składniki
- mieszanka chińska – 2-3 garści
- podudzia z kurczaka – filety, 300g
- woda – litr
- pieprz, sól – szczypta
- sos sojowy – łyżka
- olej – 2 łyżki
- pieprz cytrynowy – pół łyżeczki
- curry – łyżeczka
- papryka ostra – pół łyżeczki
- mleko kokosowe – 0,4l puszka
- makaron ryżowy – opakowanie
- kolendra – do posypania (lub natka pietruszki)
Zamrożoną mieszankę chińską należy wrzucić do garnka i zalać wodą (ile? tyle ile zupy chcemy uzyskać, ja wlałam litr wody). Gotujemy na małym ogniu.
Filety z podudzi kurczaka (są delikatniejsze niż filety z piersi) kroimy w paseczki i podsmażamy na patelni na oleju, posypujemy wegetą (lub jakąś przyprawą do mięs lub pieprzem i solą), dałam też kilka kropel sosu sojowego.
Wyjmujemy kurczaka z oleju, w którym się podsmażał i wrzucamy mięso do mieszanki z wodą.
Mięso i mieszankę posypujemy w dowolnej ilości (szczypta albo łyżka – zależy czy tolerujemy ostre potrawy) curry, pieprzem cytrynowym i słodką papryką. Podgotowujemy zupę.
Na koniec, żeby zupa była bardziej aksamitna i delikatna, dodajemy puszkę mleczka kokosowego. I mieszamy.
Makaron ryżowy zalewamy wrzątkiem i po odcedzeniu wrzucamy do garnka z zupą.
Gdy makaron przyjmie kolor zupy można jeść.
A wygląda tak:
I jak?
I rozgrzewająca, i ostra zupa – w sam raz na te mrozy! Polecam.