Jedliście kiedyś cokolwiek z soczewicy?
Na blogu Kashiunji pod jednym z wpisów Twojaniedzielamimi zostawiła następujący komentarz:
„Zupę z soczewicy robię trochę inaczej. Na maśle podsmażam imbir – duuużo, czosnek, potem dosypuję marchew w plastrach – duuużo, dalej podsmażam, dosypuję paczkę soczewicy, dalej podsmażam, zalewam 2-3 puszkami pomidorów krojonych, dodaję cukier do smaku, cynamon i bulion/kostkę rosołową. Gotuję do chrupkości marchewki. Wychodzi 5litrowy gar
Znika w 2 dni.”
Robię wg powyższych wskazówek, niejako na próbę, więc nie daję dużej ilości składników (jedna marchew), to samo z soczewicą (1/3 opakowania), bo nie wiem, czy w domu znajdą się chętni na to danie.
„na maśle podsmażam imbir – duuużo, czosnek”
„potem dosypuję marchew w plastrach”
„dosypuję paczkę soczewicy, dalej podsmażam”
„zalewam 2-3 puszkami pomidorów krojonych, dodaję cukier do smaku, cynamon i bulion/kostkę rosołową”
– na próbę dałam 3 pomidory bez skórki, cukier, cynamon, nie miałam bulionu w zamrażarce (tak, cały czas zapominam kupić włoszczyzny i mięsa, i zrobić zupę, a potem zamrozić, kiedyś to wreszcie zrobię), więc + kostka + 1,5 litra wody
„Gotuję do chrupkości marchewki.”
I jak?
Wyczytałam w komentarzach, że cynamon lubi pomidora (a zastanawiałam się, dlaczego to spaghetti Zosi Cudny jest takie dobre , a tam też dodatek cynamonu do sosu) i świeżo po konsumpcji mogę powiedzieć, że ta zupa (dobrze, że nie miksowałam) tylko to potwierdza. Jest sycąca, przyjemnie rozgrzewa, nasiona soczewicy po ugotowaniu smaczne. 5/6. Do powtórki w dużym garze, już dla całej rodziny.