Za miesiąc Paweł skończy dwa lata!
Czerwiec to zaległa szczepionka 5w1, gorączka po niej i daleki wyjazd z dzieckiem.
Zrobiliśmy razem ponad 1500km i pomimo trudów samodzielnej opieki nad synem, cieszę się, że odbyliśmy tę podróż. Widział moje rodzinne strony, rodzina poznała najmłodszego członka, w 30stopniowym upale zwiedziliśmy trzy duże miasta: Chełm, Lublin i Zamość.
W Gdańsku oprócz codziennego odwiedzania okolicznych placów zabaw zrobiliśmy sobie trzy wycieczki: widzieliśmy Latarnię Morską i nowootwarty falochron zachodni w Nowym Porcie, spędziliśmy cały dzień w Wejherowie, Gniewinie i Nadolu i zahaczyliśmy o szlak grassowski.
Mieliśmy gości z południa kraju – długo wyczekiwane spotkanie z Leosiem, jego mamą i tatą. Oglądaliśmy razem zachód słońca na najpiękniejszej i najszerszej plaży w Gdańsku – w Sobieszewie. Byliśmy też w Borach Tucholskich u prababci Pawła. Odwiedziliśmy koleżankę Zofię, kolegę Wojtka i dwie przyszłe mamy Kasię i Karolę. Spotkanie goniło spotkanie.
Umiejętności/ Co zauważyliśmy nowego?
- mama, tata
Rodzina zauważyła, że Paweł jest bardzo przywiązany do nas. Gdzieś stracił odwagę w stosunku do obcych, czy dawno niewidzianych osób. Potrzebuje chwili obserwacji, wytyczenia szlaków, poznania otoczenia. Nie obdarza już wszystkiego tak wielki zaufaniem.
- strach
Paweł ogląda Maszkę. Włączyłam nowy odcinek, a tam niebezpieczeństwo, miś ratuje Maszkę na torze, Mikołaj lata (tak, jednym okiem oglądam z dzieckiem wszystkie bajki). Muzyka zrobiła swoje, podkręciła nastrój niepokoju. Paweł przybiegł, przytulił się do mnie i jednym okiem spoglądał na ekran, ciekawy czy misiowi uda się uratować dziewczynkę. Gdy czuje strach i niepokój, wtedy przybiega (clowny tez tak działają) do mnie jako do ostoi bezpieczeństwa.
- książeczki stają się interesujące
I nareszcie skumał pokazywanie w książeczkach. Miasteczko mamoko – nadchodzę z moim synem! Hell yeah!
- obserwator
Pamietać: dzisiejszy spacer za śmieciarką i czujne obserwowanie zgniatania odpadów. I panowie zabierający odpady machający do nas przy ostatnim pojemniku. Śledziliśmy ich przez 3 bloki. Stalkerzy
- obrażalski
Ale Paweł wymusza. A ja ignor. A on na ziemię. A ja spojrzenie „zła gra aktorska”, a on ryk. Wtedy ja pierwsza rzecz pod reka i „oooo, a co to?”. I złość zamienia sie w ciekawość. Przeważnie. Bo zawsze to w świecie idealnym.
Jedzenie i picie
- butelka OUT!
Spieszę donieść, ze ogarnelam swoje lenistwo i wyeliminowałam butelkę. Nie ma jej, Paweł sie nie domaga (on je co dadzą, nie grymasi, jak głodny to zje wszystko, ew. Sam sobie weźmie chleb a z lodówki kabanosa i poradzi sobie). Mi trochę smutno, bo łatwa to była droga – dać butlę i chwila na mycie zębów, włosów, przebranie. A tak jest to dalej chwila na to wszystko, ale o wiele bardziej rozciapciane jest jedzenie (kaszka w misce). Wychodzi na to, że odbutelkowałam siebie.
Z odbutelkowaniem i odsmoczkowaniem to mam wrażenie, że to bardziej siebie musiałam przekonać. Musiało mi się chcieć działać. Dziecko ufnie godzi się na moje eksperymenty, dała smoczka ok, zabrała, ok, mam jeść z talerza niech bedzie. Moje dziecko milcząco godzi się na wszystkie pomysły. Oby tak dalej.
- coś się dzieje
Jeszcze nie wiem co – czy to 5tki, czy skok rozwojowy, czy nietolerancja laktozy (kupiłam delicol i podaję co 2 dni), ale jest wrzask w dziwnych momentach. Obserwuję dziecko.
Motoryka
- biega a ja za nim
Stan zębowy
gdzieś tam mi mignęła jedna piątka, jeszcze 3 i koniec zabawy zwanej „ząbki”
Stan drzemkowy
godzinna drzemka w okolicach południa
Stan nocny
jak nic nie boli, przesypia noce
często nad ranem biorę go do nas do łóżka
Rozmiary/Wymiary
12,5kg
na zgiętych nogach 89cm
92 ubranka
Mówienie
zaczął ze mną dyskutować, wchodzi w rozmowę, odpowiada
1.
– Paweł, idź spać.
– Nie.
– Dlaczego nie?
– Nie.
2.
– Powiedz mama
– Mama
– Powiedz tata
– Nie.
Odczucia matki?
- Paweł miał gorączkę poszczepienną, mocno go uderzyło, bo leżał i oddychał tylko, nie to dziecko. Ibum podałam i po chwili znowu normalnie. Obserwuję go.
- W gorączkach Pawła najgorszy jest moment krytyczny, gdy gorączka wzrasta i pojawiają się dreszcze. Podaję ibum lub paracetamol i trzeba odczekać nawet do 2h zanim zacznie działać. Ja panikuję, noszę dziecko, przeżywam, najgorzej jak drży i majaczy. Michał za to to spokój i nosi dziecko bez nerwów. Dlatego zaszczepiłam Pawła w pt, zeby przy gorączce/ jakimś odczynie poszczepiennym był ze mną spokój Michała i ten czas od podania leku do jego zadziałania spędził ze mną. O 19 mija 5h od lekarstwa i czekam aż gorączka zacznie wzrastać, nie przyzwyczaję się do tego nigdy.
- Od poniedziałku odwiedzilam z Pawlem moje trzy najbliższe dziewczyny. Każda zwróciła uwage na to, jak grzeczny jest moj syn, jak mnie słucha, wypełnia prośby, jak bawi się grzecznie, jak traktuje zwierzęta, jak ufnie i chętnie je wszystko co podaję i jaki jest kochany. Nie przesadzam, to mówiły. Ja tak spojrzałam z boku i nie było histerii podczas tych wizyt, płaczow, a jak nawet cos się pojawiało, to po chwili mijało. Moze nie doceniam go takim, jaki jest, przeżywam każdy odchył i szukam chorób, a powinnam widzieć wlasnie ten śmiech, samodzielna zabawę, współpracę. Te wizyty i szczere opinie bliskich dały mi do myślenia.
- Miód leje się na moje serce, gdy mam okazję zobaczyć Majkę i Pawła razem. Bawią się, lubią, rozumieją, biegają, krzyczą, kłócą, wybaczają.
A plany?
Zamówić mu balon na 2 urodziny. I ogarnąć temat urodzin wszystkich: Ingi, Roberta, Ali, wujka Tomka, wujka Piotrka, cioci Pani N., wujka Mariana i na końcu Pawła. W tym miesiącu się bawimy! A co!