34 tydzień ciąży

Kupujemy wózek i kompletujemy wyprawkę.

 

*Piątek*
Michał wziął wolne i pojechaliśmy na wielkie zakupy. Skończyło się na kupnie komody i wanienki. W Smyku obejrzeliśmy wózki, nie do końca wiedząc na co patrzeć. Pojeździliśmy każdym. Po powrocie do domu zajęcia: składanie komody i łóżeczka (Michał), a ja szukanie odpowiedniego wózka.

Noc bez snu, bo śni mi się pochód wózków.

*Sobota*
Rano telefony do właścicieli x landerów w Gdańsku. Wycieczka i obejrzenie nowego i starego modelu. Wybór: bierzemy stary, bo porządniejszy, ładniejszy, bardziej zadbany.

DSCF7504.JPG

Wieczorem Michał wychodne, niech ma, a ja wizyta w centrum handlowym i kupno brakujących do wyprawki dla mnie do szpitala babcinych gaci. Świetne są! I kosztowały 3zł/sztukę. Są wielkie i będą akurat na połóg, czyli do wyrzucenia bez żalu po zabrudzeniu.

*Niedziela*
Zdjęcia poglądowe:

247_FUJI8-001.jpg

 

247_FUJI10.jpg

Wpadła teściowa i Michała siostra z Alą. Szwagierka już kolejny raz pytała mnie o lewatywę przed porodem i chyba mocno się zdziwiła, gdy powiedziałam, że w szpitalu nie robią już, a w domu nie zamierzam sobie niczego wsadzać nigdzie. Jeżeli podczas porodu przydarzy się mi „niespodzianka” to trudno, taka praca pań położnych, że są chyba na to przygotowane.
– Ale jak to nie krępujesz się?
– Nie, wcale. Tak samo sam poród mnie nie przeraża – Paweł wyjdzie, jest dobrze ułożony, dam radę.
– To czegoś się boisz?
– Tak, opieki po porodzie. Przystawiania do piersi, braku pokarmu, poranionych brodawek i niemocy, braku umiejętnej reakcji na płacz Małego, bo to wszystko przychodzi z czasem.

Wieczorem na nerwy zadziałała mi za to moja siostra:
– Gosia, kupiliśmy Ci ubranie dla Małego do szpitala.
– Kasia, mam 38 pajacyków. Myślę, że Mały ma już ZA DUŻO ciuchów i dziękuję za pamięć, ale to są bez sensu wydane pieniądze.
– Nie, do szpitala musi mieć nowe.

I takie tłumaczenie jest. Bo musi. Idę rodzić do wojewódzkiego, gdzie odwiedziny są przez szybę, bo nie wyobrażam sobie teraz jeszcze przejmować się outfitem mojego syna w szpitalu. Jeszcze mnie nie powaliło. Co ubiorę, to chyba moja sprawa. Eh :/

 

 

A mąż pojechał na szkolenie do Warszawy. Do wtorku, 22:00 jesteśmy z Guciem sami.

*Poniedziałek*
Rano urodziny Kasi w pracy i 2h pomocy i ogarnięcie wszystkiego w pracy, potem spacer z Guciem i EEG.
Niby na pierwszy rzut oka wszystko jest ok, ale odbieram wyniki w czwartek rano i zobaczymy.

Prasuję ciuszki Pawła. Ile tego jest, jeny :)

*Wtorek*
Spałam jak zabita do 10:00.
Dzień pt.: Najeść się tego, czego nie będę mogła jeść podczas karmienia i pakuj torbę.

DSCF7563.JPG

O 15 szkoła rodzenia cz. 3/9. Położna pieprzy takie głupoty, aż uszy więdną – moja myśl. Ćwiczenia oddechowe – ok, reakcja na skurcz – ok, ale coś nie widzę żeby ciężarówki sobie chodziły na luzie po domu, gdy je coś pobolewa. Raczej szybko do szpitala i niech oni osądzą. Ale zapytam Was, zobaczymy jak to było u innych.

Torba spakowana tak w 1/2. Muszę dokupić parę rzeczy i zamknąć ją, postawić w kącie i zapomnieć.

W nocy odebrałam męża ze szkolenia i padliśmy spać.

*Środa*
Michał 10:04
kocham ciebie!

Ja
nono
co za wyznania o 10:04 :D

Maluję się i jadę do mamy na śniadanie na działce.

DSCF7611.JPG

 

DSCF7617.JPG

O 15 powrót w korkach i szybki dukanowy obiad dla Michała (też lubię te pieczone udka).

W nocy brzuch twardniał od 3-4:00 8krotnie, na ok. 30 sekund. 60 minut/8= 7minut z kawałkiem. Jeżeli twardniałby co 5 poszłabym pod prysznic i jeśli nie przestałby twardnieć, a bóle by się nasiliły, rano jechalibyśmy do szpitala. Ale wstałam, pochodziłam i przeszło. Mały kopie boleśnie w żebra, nie jest to przyjemne.

*Czwartek*
Poszłabym z Guciem do lasu, ale boję się, że przy 30 stopniach i ok. południa to jest głupi pomysł. Pocę się jak wielki facet.

Współczuję bardzo wszystkim ludziom otyłym z wielkimi wystającymi (piwnymi) brzuchami. Mi jest ciężko przez miesiąc-dwa, a oni biedni muszą tak chodzić przez cały czas.

*Piątek*
Dzisiejszy dzień będzie bardzo aktywny i nie wiem jak dam radę. Rano jadę do Akademii Medycznej pokazać dziąsła specjaliście, o 11 mam szkołę rodzenia 4/9, a o 14:15 wizytę u ginekologa (Lelum idzie na 3 tygodniowy urlop). Ok. 15 robię za niańkę dla Majki, bo Kasia ma egzaminy.

I w ten sposób zaczynam 35tc.

Wasze słoniątko :)

DSCF7539.JPG