Bolognese z indykiem

W weekend zupełnie nie wiedziałam, co zrobić na obiad. Zajrzałam do swojego koszyka z przepisami i wyjęłam trzy ciekawe, wydrukowane/wyrwane/zachowane kiedyś przepisy…
(śledzący mnie na instagramie widzieli te rozterki )

Bez%C2%A0tytu%C5%82u.png

Sędzia wybrał Kwestię Smaku, sos boloński z indykiem + makaron.

Zgromadziłam składniki:
seler naciowy, marchew, pasatta, indyk zmielony, cebula i makaron + oliwa

P1172317+%28Kopiowanie%29.JPG

Działamy!
<=Na patelni, na oliwie pokrojona łodyga selera naciowego, marchew i cebula podsmażone przez kilka minut
obok wrzucone mięso
smażone obok siebie przez 5 minut

P1172324+%28Kopiowanie%29.JPG

mieszamy część warzywną z częścią mięsną i trzymamy razem 2 minuty

P1172326+%28Kopiowanie%29.JPG

+600ml bulionu

P1172328+%28Kopiowanie%29.JPG

+250ml passaty
+sól + pieprz + łyżeczka cukru
1,5h na ogniu (u mnie godzina na małym ogniu)

P1172333+%28Kopiowanie%29.JPG

zapiekanka
na dno makaron (wiecie, jeżeli macie piekarniki, nie podgotowujcie wcześniej makaronu, ja podgotowałam, bo nie ufam do końca prodziżowi)

P1172338+%28Kopiowanie%29.JPG

na makaron sos boloński
15 minut 180 stopni
pod koniec posypać serem (u mnie parmezan)

P1172339+%28Kopiowanie%29.JPG
P1172344+%28Kopiowanie%29.JPG
P1172347+%28Kopiowanie%29.JPG
P1172353+%28Kopiowanie%29.JPG
P1172355+%28Kopiowanie%29.JPG

I jak?
Pomimo tego, że muszelkowaty makaron nie stał się „jednością” z sosem (wypływał, zresztą widać na zdjęciach, makaron sobie, sos sobie, trzeba było napełnić suchy/nie podgotowany wstępnie makaron sosem i potem zalać resztą i to zapiec), to danie smakowało. Jakoś sceptycznie podchodziłam do drobiu, ale zupełnie niepotrzebnie. Godzina na patelni i mięso połączyło się z pomidorami w całość. Szkoda, że nie udało się z makaronem, ale już niedługo przyjdzie mój piekarnik i będę mogła zapiekać normalnie, a nie szacować ryzyka przed robieniem czegokolwiek.
W skali szkolnej 4+/6.