Słodki, uzależniający chlebek. Myślałam, że zjem cały bochenek. Sama.
Pochodzenie przepisu
Moje wypieki nigdy nie zawodzą – TUTAJ LINK.
Składniki | czas przygotowania: 70 minut (mieszanie, pieczenie)
- banany – 3-4 sztuki
- mąka – 1,5 szklanki mąki pszennej (dałam pełnoziarnistą, Gdańskie Młyny – Biedronka)
- jajko – 1 sztuka
- sól – szczypta
- soda oczyszczona – 1 łyżeczka
- masło – 1/3 szklanki roztopionego
- cukier – 3/4 szklanki cukru (za którymś razem nie dałam cukru wcale i nie był tak dobry jak z cukrem)
Krok po kroku w mojej kuchni
Nie używamy miksera – bardzo mi się to podoba, bo mam mniej mycia i nie obudzę śpiącego dziecka.
Widelcem rozgniatamy 3-4 banany.
W garnku rozpuszczamy maslo – widzicie dałam 1/3 kostki. Trochę ostudzić masło i wlać do miazgi bananowej. Do tego dodajemy 3/4 szklanki cukru, jajko, łyżeczkę sody oczyszczonej, szczyptę soli i 1,5 szklanki mąki. W przepisie był jeszcze ekstrakt z wanilii, ale pominęłam, bo nie mam.
Mieszamy widelcem ciasto.
Teraz najciekawszy moment, czyli dodatki. Dajcie co macie, pełna dowolność – u mnie amarantus, śliwki i jagody goji. Innym razem dałam migdały, orzechy, rodzynki i sezam – też było dobre. Bez dodatków też będzie dobre (ale ja lubię widzieć bakalie w tego typu wypiekach).
Do foremki ok 10x20cm. Piec godzinę w 170 stopniach C. Nie dłużej, bo przypalicie (wiem, bo ten poniżej jest dziełem Pawła, przekręcił pokrętło – dodatkowe 15 minut i skrobałam spaloną górę, ale uratowałam chleb i był dobry). Rośnie pięknie.
I jak?
REWELACJA! Słodki smak ciasta, robi się szybko, wyrasta nad foremkę za każdym razem, nie ma zakalca. Jestem zachwycona smakiem i łatwością wykonania. Moja mama, wielbicielka ciast standardowych, początkowo podeszła sceptycznie do tej nowości, ale ostatecznie zabrała do pracy, zjadła i nie może się nachwalić. Bo on naprawdę jest pyszny! Zróbcie, a się przekonacie, że mówię prawdę.
Ps. na drugim od lewej zdjęciu są batoniki z amarantusa – LINK TUTAJ