Jeżeli nie przekonuje Was odpowiedź „bo jest fajnie” zapraszam do lektury. Jeżeli przekonuje, też zapraszam.
W Polsce nie mamy upalnego lata, dżungli, Alp czy świetnych stoków narciarskich, ale za to mamy *niedoceniane do tej pory przez większość turystów RZEKI* ! I po tych rzekach można niedrogo podróżować.
– Czym? – zapytacie.
– Kajkiem – odpowiadam.
(30 zł/za kajak/za dzień)
Najpierw wybieramy rzekę. U nas organizatorzy zdecydowali się na Zbrzycę i pokonanie jej 12km odcinka.
Tylko od naszej wyobraźni i zasobności portfela zależy, ile dni i jakie odcinki przepłyniemy, gdzie grillujemy, gdzie śpimy, czy śpimy.
Dzwonimy do wypożyczalni kajaków, a tam mili panowie już sami prowadzą nas za rękę. Mamy tylko przyjechać samochodem we wskazane miejsce, najprościej w świecie stawić się o wyznaczonej godzinie. Wybrać odcinek, na który mają nas zawieźć busem. I zaczynamy nasz aktywny wypoczynek.
Dostajemy kajak.
I kapok gratis. Kapok ubieramy, bo zdarzają się przypadki wpadnięcia do wody (serio, byłam świadkiem).
Gdy już przytargamy kajaki i kapoki na brzeg cykamy sobie odważną fotkę przed i wyruszamy!
No dobra, możemy jeszcze raz spojrzeć w kierunku nurtu i zastanowić się, czy aby na pewno chcemy wyruszyć
Gdy już nauczymy się banalnie prostej sztuki wiosłowania (słowo klucz: „jednocześnie”) podnosimy głowę i podziwiamy piękno przyrody.
Stajemy na moment w zatoczkach, na postojach i odpoczywamy.
Nadszedł czas na relaks, jemy kanapki, pijemy piwo, rozmawiamy (nie polecam towarzystwa ponuraków) i śpiewamy.
Odważni i nierozważni opływają jezioro dookoła
A na koniec warto wybrać miejsce z wiatą, gdzie cała ekipa się spotka. Stamtąd bus odwozi nas na parking, gdzie czekają już nasze samochody.
Ps.
Nigdy nie wiadomo, gdzie się zatrzymamy i czy czasami nie będzie to miejscowość o śmiesznej nazwie A wtedy wiadomo, koniecznie zdjęcie.