Napiszę Wam, co radzą specjaliści i jakie są moje wrażenia z samych początków ciąży. Przyznam się do tego, co zrobiłam źle, czego nie żałuję i co usłyszałam od lekarza podczas pierwszej wizyty.
Krok pierwszy – test ciążowy
Gdy nie pojawia się zaplanowana miesiączka, biegniemy do apteki po osławiony test ciążowy. Na miejscu okazuje się, że mamy do wyboru testy o różnej czułości i różnym sposobie aplikacji moczu na test (paskowy, płytkowy, strumieniowy). Koszt od 8-15 zł.
Moje odczucia
Przed zrobieniem testu warto przeczytać ulotkę. Gdybym sama to zrobiła może wykonałabym pierwszy test prawidłowo. A tak po południu, popijając na szybko wodę, podekscytowana wykonałam swój pierwszy w życiu test ciążowy. Wynik, jak się domyślacie, był negatywny. A w ciąży już byłam. Jak to możliwe?
Test należało wykonać rano (wszystko było w ulotce).
Powtórny test wykonany po tygodniu pokazał już 2 kreski.
Test ciążowy pokazuje stężenie hormonu, gonadotropiny kosmówkowej (hCG – human chorionic gonadotropin) i jeżeli widzimy wynik pozytywny oznacza to, że dziecko (dla mnie to od początku jest dziecko, a nie płód, jajo czy jak tam określają je specjaliści i to nie ze względu na przekonania, ale jakoś tak łatwiej jest mi mówić o dziecku) zagnieździło się w błonie śluzowej macicy.
Krok drugi – beta hCG
Czyli potwierdzenie dla niepewnych.
Żeby być w 100% pewnym, że wynik wykonanego testu jest prawidłowy, można wykonać (dwukrotnie) laboratoryjny test krwi. Koszt to ok. 30 zł za jedno badanie.
Dlaczego dwukrotnie?
Wyniki pokażą nam jak wzrasta poziom hormonu beta-hCG. Jeżeli wzrasta przynajmniej o 66 % można być spokojnym i umawiać się na wizytę u lekarza.
Moje odczucia
Zrobiłam betę i nie żałuję wydanych pieniędzy. W piątek zobaczyłam 2 kreski na teście domowym, w sobotę trzymałam w ręku wynik badań laboratoryjnych, z których jednoznacznie wynikało, że jestem w ciąży.
Widzicie, że widełki zachodzą na siebie i są ogromne, więc nie ma co porównywać Waszych wyników z wynikami koleżanek. Każdy organizm jest inny, każda ciąża jest inna, stąd taki rozstrzał.
Teraz widzę, że mogłam pominąć robienie tych badań, ale (sama nie wiem dlaczego) wolałam mieć czarno na białym potwierdzenie ciąży.
Krok trzeci – lekarz i pierwsze usg
Są różne opinie, jedni mówią, żeby poczekać z wizytą do 8 tygodnia ciąży (ciążę liczy się od ostatniej miesiączki, czyli zachodzi się w ciążę w ok. trzecim tygodniu ciąży , lekarz operuje tygodniami, a nie miesiącami ciąży), inni nie wytrzymują i biegną do lekarza od razu.
Dlaczego?
Chodzi o to, co chcemy zobaczyć. W 5tc raczej serce nie będzie biło, zobaczymy tylko kulisty obiekt – zagnieżdżony embrion.
(Paweł w 5tc był właśnie małym zbiorem komórek)
Karta ciąży (taka książeczka z wynikami ciężarnej) została nam założona dopiero podczas kolejnej wizyty.
Moje odczucia
Nie wytrzymałam i pobiegłam do lekarza po 4 dniach od zrobienia bety. Z jednej strony z ciekawości „jak to dziecko będzie wyglądało, który to tydzień”, a z drugiej strony wiedziałam, ze czeka mnie mnóstwo badań, kiedyś zmagałam się ze stanami anemicznymi i chciałam jak najszybciej potwierdzić badaniami, że wszystko jest w porządku.
Zrobiłam print screen obowiązujących badań (treść tutaj),
patrzymy na prawo:
Pierwsza wizyta? Byłam w 5/6 tygodniu ciąży, lekarz zlecił zrobienie 12 różnych badań z krwi i moczu. Zrobił mi usg (pierwsze usg są robione nie przez powłoki brzuszne, ale dopochwowo). i powiedział: „wszystko w normie, zwykła ciąża, ok, a czego Pani się spodziewała?”.
Czego się spodziewałam?
Właśnie potwierdzenia, że wszystko jest w najlepszym porządku. Odetchnęłam, kamień spadł z serca i mogłam zacząć być w ciąży.
Co dalej?
Dalej? Jeżeli wyniki są w normie, ciąża przebiega prawidłowo, to żyjemy jak dotychczas. Ciężarna musi się jednak oszczędzać (np. nie nosimy zgrzewki wody gazowanej na 4 piętro), zwrócić uwagę na jedzenie i picie (raczej zdrowo z obfitym śniadaniem, co logiczne %% out) i powoli zwalniać tempo.
źródła:
parenting.pl/portal/co-to-jest-beta-hcg
babyland.net.pl/(…)1…
pozycje z tego wpisu: czytaczka.pinger.pl/m/18243785