Łosoś inaczej, bo w kotletach na słodko.
Pochodzenie przepisu
Składniki
- ziemniaki – u 5 w oryginale, u mnie 1 batat
- jajko – 3 (u mnie 2)
- łosoś – 350g
- jarmuż – garść
- sól, pieprz – szczypta
- bułka tarta – 0,5 szklanki
- kolendra – 1/4 łyżeczki mielonej (nie dałam)
- olej – do smażenia
- sok z cytryny – łyżeczka
Krok po kroku w mojej kuchni
Batat.
Obrałam, pokroiłam i ugotowałam do miękkości w wodzie. Następnie blenderem zmiksowałam na puree.
Łososia posypać solą i pieprzem, Usmażyć na patelni przez chwilę i odstudzić (to wg autorki, ja go upiekłam – 10 minut 180 stopni). Nie martwić się, że w środku jest niedosmażony, zaraz będzie dodawany do puree.
Jarmuż.
To był mój błąd. Miał duże i twarde łodyżki. Ale od początku. Pani Agata radzi, żeby kapuściane obgotować przez minutę w osolonej wodzie. Tak zrobiłam, jednak dla mojego jarmużu to było za mało. Nie kroiłam go, miałam kupiony w cząstkach. Co zrobiłabym dzisiaj, żeby potem w kotletach nie trafiać na twarde łodygi i liście?
Otóż porwałabym jarmuż na małe kawałeczki, łodygi usunęła, tylko mi przeszkadzały. I wtedy obgotowała w osolonej wodzie przez minutę.
Do miski trafiają: łosoś bez skóry, ugotowany batat, jajka i jarmuż.
Wymieszać.
Sól, pieprz i sok z cytyny dodać. Schłodzić całość w lodówce – 0,5h.
Uformować kotlety. Autorka radzi obtoczyć każdy w jajku i bułce. Jajek w masie było tak dużo, że uznałam, że sama bułka starczy w zupełności.
I jak?
Robiłam już kotlety z łososiem i ziemniakami, tamte były lepsze. Dlaczego? Bo tu, w opisanych niewłaściwie przygotowałam jarmuż (patrz w opisie co poszło nie tak, co zrobić, żeby wyszło). Jecie, jecie, nagle twarda, zielona łodyga. Słabo. Poza wpadką jarmużową smak rybno-słodki. Dobre, ale tego zielonego sobie nie mogę darować.
