To było coś!
Pochodzenie przepisu
Składniki
- łosoś – 300g płat
- sos sojowy – 4 łyżki
- brązowy cukier – łyżka
- sok z limonki – pół łyżki (dałam sok z cytryny)
- imbir starty – 2 łyżeczki
- czosnek starty – ząbek
- mango – 1
- ocet ryżowy – łyżka
- sok z limonki – łyżka (dałam sok z cytryny)
- cukier brązowy – 2 łyżeczki
- imbir starty – 2 łyżeczki
- oliwa – łyżeczka
- sos rybny – łyżeczka
W naczyniu wymieszać:
- sos sojowy – 4 łyżki
- brązowy cukier – łyżka
- sok z limonki – pół łyżki (dałam sok z cytryny)
- imbir starty – 2 łyżeczki
- czosnek starty – ząbek
Zanurzyć łososia w mieszance na godzinę (nie zdejmowałam skóry).
Zmiksować w blenderze:
- mango – 1
- ocet ryżowy – łyżka
- sok z limonki – łyżka (dałam sok z cytryny)
- cukier brązowy – 2 łyżeczki
- imbir starty – 2 łyżeczki
- oliwa – łyżeczka
- sos rybny – łyżeczka
Sos wlać do garnka i gotować przez 4 minuty. Sos delikatnie zgęstnieje.
Rybę piec przez 6-8 minut w temp. 230 st. C (bez marynaty).
Marynatę autorka radzi zlać do garnka i gotować (próbowałam to zrobić, ale miałam jej za mało).
Przygotowałam sałatkę (pomidor, sałatak, szpinak, kiełki, łyżka oleju, sól, pieprz).
I jak?
Uwielbiam łososia i mango. Gdy zobaczyłam w nowościach na Kwestii Smaku taką propozycję, biegłam do sklepu, aż się za mną kurzyło. Sos – niesłodkie mango i cudownie upieczony (nie suchy, soczysty wewnątrz) łosoś – nie mam żadnych zastrzeżeń.
Następnego dnia marynatą polałam łososia dla Michała do pracowniczego boxu obiadowego (i była to dobra decyzja).