Do syropu klonowego dołączona była kartka z przepisami. Lubię łososia, więc co mi szkodziło spróbować.
Filet oddzielić od skóry.
W naczyniu żaroodpornym posolić, popieprzyć.
30g masła rozpuścić w garnku + łyżka oleju i zalać mieszanką łososia.
łyżka białego octu winnego (miałam czerwony i taki dałam) + 2 łyżki syropu klonowego
polać łososia mieszanką syropu i octu
20 minut
210 stopni C
polewać maślanym sosem łososia od czasu do czasu
5 minut przed końcem pieczenia dodać na lososia cebulę (zapomniałam, nie dodałam)
zjadłam z ziemniakami
I jak?
Łosoś jak łosoś, jak zwykle poprawnie, smacznie. Maślana marynata (30g masła to zdecydowanie za dużo) z dodatkami nadaje delikatny słodkawy posmak rybie. Warto było spróbować, bo lubię takie eksperymenty. W skali szkolnej – 4- (bo ostatecznie to zwykły pieczony łosoś, następnym razem dam cebulę na końcu i może zmieni to moje odczucie).