Zostało mi trochę ryżu arborio i po raz kolejny postawiłam na przepis z Kwestii Smaku.
Najpierw łosoś
W przepisie smażony, u mnie pieczony.
łosoś + sok z połowy cytryny + sól + pół łyżeczki kurkumy + pół łyżeczki ostrej papryki + 2 łyżeczki oleju
marynowałam godzinę w lodówce
piekłam 15 minut w prodziżu, w folii
risotto
łyżka masła + pół pokrojonej cebuli <- zeszklić
+150g ryżu (dałam trochę zwykłego ryży, bo nie miałam całości)
minuta na ogniu
+ łyżeczka estragonu
+1/2 łyżeczki kurkumy
+ 60ml białego wina
2-3 minuty
litr bulionu (następnym razem dodać do bulionu 2 łyżki sosu rybnego) dodawać na patelnię po pół szklanki, ryż ma wchłonąć bulion i tak aż ryż „wypije” cały litr
+ sok z 1/3 cytryny + starta skórka z całej cytryny
+ pieprz
+ łyżka masła + 30g parmezanu
I jak?
Cytrynowe risotto smakowało inaczej niż wszystkie ryżowe „dodatki”, ktore jadłam do tej pory. Świeże, pachnące (estragon!), ryż rozpływający się w ustach, ale jeszcze trochę twardy. Kto mnie tutaj obserwuje ten wie, ze jestem wielbicielką łososia, ale to risotto smakowało w tym duecie lepiej. W skali szkolnej 5/6. Nie wspaniałe danie i rozkosz podniebienia, ale takie świeże risotto okazalo się zaskakująco dobre. Do powtórzenia latem.