U Granoli przeczytałam w jednym z wpisów zdanie:
„Właśnie doświadczyłam orgazmu kulinarnego.”
Uwielbiam brokuły, podobnież sprawy się mają z łososiem. Orgazmem kulinarnym nie pogardzę.
Robię kropka w kropkę jak kazała Granola. Nic nie zmieniam.
„200g surowego łososia pokrój na małe kawałeczki i podsmaż na 5g oliwy, zdejmij z patelni”
„300g (dla mnie przydużo,ale zjadłam) brokułów ugotuj”
„1/3 cebulki poszatkuj i podsmaż na tym samym tłuszczu”
„dodaj do cebulki serek wiejski 50g i pół łyżki musztardy, troszkę podgotuj”
„do sosu dodaj usmażoną rybkę i dodaj koperek/natkę pietruszki”
„wyłóż na brokuły”
I jak?
To, jak serek grani się rozpływa na patelni i zmienia w sosowatą konsystencję, to magia łosoś wyszedł wyśmienity. Mocna 5 w skali szkolnej. A nawet 5+.
Ps. nie trzymajcie sosu z rybą długo na ogniu.