Kilka tygodni temu piliśmy sobie w najlepsze piwo w jednej z poznańskich knajpek, gdy nagle zadzwonił mój brat, wtedy opiekun Gucia.
– Gosia, a Gucio to nie ma za suchego nosa?
– On tak zawsze miał i ma, nie mokry, ale też nie za suchy.
Ta rozmowa nie dawała mi spokoju i po powrocie poszliśmy z Guciem do weterynarza na konsultacje.
– Zaczęłabym od maści z witaminą A. Jeżeli przez 2 tygodnie nie pomoże, wprowadzimy małemu sterydy.
– Żadnych sterydów nie zamierzam mu podawać, ale z tą maścią to nie jest wcale taki głupi pomysł – pomyślałam.
Smarowałam małemu nochal wieczorem przez kilka dni i już widać poprawę. Nos nie jest tak suchy (u psów naskórek się w mgnieniu oka regeneruje).
Czyli zgadza się to, co napisano z tyłu: regeneracja naskórka, ochrona, złagodzenie stanów zapalnych (o tym niżej).
Smarowałam guciowy nos i przypomniałam sobie, że Agnieszka:
wspominała coś o maści z witaminą A.
Wysłuchałam i zachęcona też zaczęłam podkradać maść od mojego psa (oczywiście w warunkach higienicznych = nie tym samym paluchem itp.)
Stosuję ją na noc i potwierdzam, zmniejsza stany zapalne i je łagodzi (zmiany szybko się goją). A co najważniejsze jest tania (6zł?) i pięknie pachnie (aromat cytrynowy).
Nigdy nie pomyślałabym, że będę używać maści Gucia