Czym jest niania wie chyba każdy z Was. To takie przenośny nadajnik, dzięki któremu utrzymujemy łączność z dzieckiem.
Jedną część stawiamy w okolicach łóżeczka, drugą trzymamy tam, gdzie aktualnie przebywamy. Dzięki niani słyszymy i widzimy każde poruszenie się dziecka.
Czy jestem zadowolona z niani?
Działanie/czułość
Tak. Działa bez zarzutu. Naprawdę wyłapuje każde poruszenie (dziecko machnie ręką – niania to wyłapuje, miga światełko), o płaczu nawet nie wspominam, bo zapala się wtedy czerwona lampka, niania przekazuje płacz (głośność zależy od tego, jak sobie nastawimy) i miga skala głośności. Nie da się przegapić płaczu.
Wygląd
Jest obojętny. Nie chodzę z nią po wybiegu, żeby miał jakieś znaczenie.
Zasięg
W moim małym mieszkaniu (brak ogrodu) wszędzie miałam wzorowy zasięg.
Zasilanie
Są dwie opcje – baterie i zwyczajnie, czyli poprzez wpięcie do kontaktu. Baterie niania je jak szalona, szybko przeszliśmy na zasilanie elektryczne.
Czy używam niani?
Szczerze przyznam, że już nie. Dlaczego?
Uważam, że niania jest idealna dla:
– niedoświadczonych rodziców, którzy boją się, że nie usłyszą płaczu dziecka (to MY przez pierwsze dwa tygodnie),
– kogoś, kto ma duży dom i nie ma szans usłyszeć płaczu dziecka np. w ogrodzie,
– dla tych, którzy czują się pewniej mając oddech dziecka non stop pod kontrolą,
– niania przydaje się, gdy jesteśmy sami z dzieckiem w domu i np. chcemy wziąć prysznic, który może zagłuszyć płacz.
Dlaczego nie używam już niani?
Jestem mamą od 2 miesięcy i nieraz moje dziecko upewniło mnie w przekonaniu, że nawet z piwnicy (2 piętra niżej, Michał był z dzieckiem w domu) usłyszę jego płacz. Bez niani.
Stałam się już pewna siebie, nie boję się, że coś przegapię. Mam małe mieszkanie, nie potrzebuję dużego zasięgu i podgłaśniania i tak głośnego płaczu dziecka.
Nie ukrywam jednak, że przez pierwsze dwa tygodnie używałam niani i przydała się bardzo.
Czy kupiłabym nianię ponownie?
Tak. Przydała się i pomogła na samym początku.