Zachciało mi się ciasta marchewkowego.
Pochodzenie przepisu
Po tym jak głośno wyraziłam chęć odczarowania wypieków, Paulina poradziła zrobić poniższe muffiny – tutaj LINK.
Przed Wami „przekozackie marchewkowe muffiny, które zawsze wychodzą”.
Składniki
- marchewka – 3 starte (na grubych oczkach)
- mąka – 1,5 szklanki
- proszek do pieczenia – 1,5 łyżeczki
- soda oczyszczona – 0,5 łyżeczki
- sól – szczypta
- cynamon – łyżeczka
- imbir – łyżeczka
- przyprawa do piernika – łyżeczka (nie miałam, nie dałam przyprawy)
- olej – 3/4 szklanki
- jajka – 3 sztuki
- cukier – 3/4 szklanki (dałam 1/3 szklanki)
- cukier waniliowy – 2 łyżeczki
Dwie miski – jedna z suchymi składnikami i druga, z mokrymi. Potem je łączymy, wylewamy do papilotek i pieczemy.
Pierwsza miska.
1,5 szklanki mąki pszennej łączymy z 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia, 0,5 łyżeczki sody oczyszczonej i szczyptą soli. Dosypujemy łyżeczkę cynamonu, imbiru i łyżeczkę przyprawy do piernika.
Druga miska.
Starte 3 marchewki (2 szklanki) wymieszałam łyżką z 3/4 szklanki oleju, 3 jajkami, 1/3 szklanki cukru (nie chciałam za słodkich muffinów) i 2 łyżeczkami cukru waniliowego (domowej roboty).
Składniki z dwóch misek łączymy w jedną całość.
Pieczemy 25 minut w 180 stopniach C.
I jak?
Muffiny wyrosły ładnie, nie były suche (ale też nie bardzo wilgotne). Dobre i pomysłowe. Nie chciałam słodkości, więc nie robiłam do nich lukru.