– Gosia, musisz spróbować nafty z żółtkiem! Musisz – namawiała mnie ostatnio koleżanka. Dotknęłam jej włosów i rzeczywiście efekt był niesamowity. Wcześniej tępe, teraz przelewające się, sypkie, ewidentnie nawilżone.
Co mi szkodziło spróbować?
W aptece za 7 zł kupiłam taki produkt: nafta z sokiem z pokrzywy.
Z tyłu ku mojemu zdziwieniu przepis koleżanki. Czyt. wymieszanie nafty z żółtkiem, nałożenie na głowę i umycie włosów po 10 minutach. Proste? Proste.
2 żółtka wymieszałam z 6 łyżeczkami nafty.
I co?
I okazało się, że na włosy do łopatek potrzeba 2 razy tyle mieszanki. Dorobiłam. Nałożyłam na włosy. Poczekałam 10 minut i umyłam jak zwykle (szamponem + potem odżywka).
I efekt (foty z błyskiem mało oddają, włosy wyglądają jak marchewka).
I jak?
W moim odczuciu nie ma rewelacji. Po laminowaniu włosy czytaczka.pinger.pl/(…)domowe-laminowanie-wlosow-ze… były bardziej sypkie, widoczniej nawilżone (to się czuło). Efekt po jest porównywalny do zastosowania maski z alterry (o tej i.pinger.pl/pgr161/7ba2d873001b4dbb4f72e121/ z tego wpisu czytaczka.pinger.pl/m/11613462/pielegnacja-wlosow).
Wniosek?
Warto spróbować, może na Waszych włosach ta mieszanka zdziała cuda. U mnie działanie jest podobne do takiego jak po zastosowaniu dobrej maski.
Ps. A co zrobić z pozostałymi białkami? Tego dowiecie się już jutro Zapraszam.