Nie jestem jakąś ogromną fanką pierniczków (zwłaszcza tych, które muszą leżeć do świąt i zmięknąć), ale gdy zobaczyłam u Kingi pyszny przepis w formie rysowanej wydrukowałam go i wiedziałam, że w niedalekiej przyszłości zrobię te pierniki u siebie w domu.
(opcja do wydruku, czyli obrazek w dobrej rozdzielczości macie w linku u góry)
Składniki
- mąka – 2 szklanki
- miód – 2 łyżki
- cukier – 3/4 szklanki
- soda – 1,5 łyżeczki
- przyprawa do piernika – 0,5 opakowania
- masło – łyżka
- jajko – 1
- mleko – 1/3 szklanki ciepłego
Zagniotłam podane wyżej składniki i wycięłam kształty.
upiekłam 180 stopni 10-15 minut
u mnie to za długo, więc pierwsza tura wyszła trochę przyrumieniona, ale jest już zjedzona i nikt o niej nie pamięta
druga tura piekła się niecałe 10 minut
I jak?
Dla mnie bomba. Głównie dlatego, że nigdy nie dorobiłam się pisaków i nie wiedziałam, na czym polega cała zabawa. A okazuje się, że pierniczki to tylko pretekst do niezłego ubawu i tworzenia. Pisaki kupiłam w Lidlu.
Pierniki po jakimś czasie twardnieją i zmiękną do świąt, powinny być zamknięte. U mnie tego nie będę próbować, bo znikną wszystkie jeszcze dzisiaj.
Brak talentów plastycznych, ale ile się naśmialiśmy to nasze. W skali szkolnej 4+ (mocno w kierunku 5tki za rodzinny czas, za smak, no cóż ja dalej nie przepadam za piernikami). A Kindze dziękuję za przepis.