Moja koleżanka Marta wspominała ostatnio na swoim blogu o tarcie porowej.
Poprosiłam o dokładny przepis i po chwili robiłam już tartę w kuchni.
Wykorzystałam nowe małe naczynia z Ikei.
Podstawa to por, który umyto i pokrojono. Wrzuciłam go do garnka na oliwę, dolałam wodę (tak, aby zakrywały pora) i dusiłam przez 15 minut na małym ogniu.
Marta wspominała, żeby dodać dobrą wegetę, ale ja w domu takiej nie posiadam, dlatego popierzyłam, posoliłam i dosypałam czegoś, co dostałam od sprzedawcy przy zakupie kozieradki.
Wyglądało to tak:
W misce pomieszałam śmietanę 12%, ser (mozzarella) i pieprz.
Robimy.
Naczynia wykładamy ciastem francuskim. Ciasto włożyłam na chwilę (3 minuty) do nagrzanego opiekacza.
Potem por (odsączony z wody jeżeli nie wyparowało wszystko).
A na koniec warstwa śmietanowa z serem.
Zostawiłam tarty u mnie w opiekaczu w 180 stopniach na 20 minut.
I jak?
Dobre na kolację i podobno (wypróbuję jutro) po podgrzaniu jest jeszcze lepsze. Por jak por, nie ma szaleństwa zmysłów i galopu smaków. Dobra i porządna kolacja.